Nie było mnie jakiś czas i sporo się u mnie w tym czasie wydarzyło, tak dobrego jak i złego. Nie chcę się jednak wdawać w szczegóły, bo w sumie nie są one w tym momencie istotne. O wiele ważniejsze są aktualne zmiany w dalszej treści bloga. Postanowiłem zrezygnować z prowadzenia wpisów odnoszących się do techniki w fotografii. Raz że jest ich pełno w sieci, a dwa że moje odnoszą się do mojego doświadczenia, które przekazuję na prowadzonych przez siebie warsztatach.Dlatego też bazę wiedzy przenoszę całkowicie na moje imprezy, na których będę też udostępniał nagrane w formie filmów lekcje z podstaw obróbki zdjęć w dedykowanych programach. Nie przestaję jednak pisać i jestem pewien, że skorzystacie z dalszych treści, jakie będę tu zamieszczał. Na pierwszy ogień idzie temat związany z wykonywaniem usług fotograficznych w oparciu o dofinansowanie. Sprawę znam bardzo dobrze, gdyż sam skorzystałem z takiej formy wsparcia. O tym, czy jest łatwo i czy warto oraz kiedy się o to starać będzie w dalszej części wpisu.
O taką formę wsparcia może starać się każdy, kto jest zarejestrowany w urzędzie pracy jako bezrobotny, lecz nie tylko. Różne instytucje biorące w tym udział posiadają swoje kryteria, jednak to właśnie bezrobotni są tu grupą mającą największe szanse na otrzymanie funduszy. Różna jest też ich wysokość i waha się od 9000 zł do 30000 zł. Urzędy pracy wymagają tu dwóch poręczycieli, w przypadku jednego ubiegający otrzymuje połowę sumy, o jaką wnioskuje. Można też znaleźć w sieci instytucje współpracujące z urzędami pracy, często informacje o nich można znaleźć na tablicach ogłoszeń we wspomnianych urzędach. Oferują zazwyczaj nieco lepsze warunki przyznania dotacji, nieco wyższe sumy (urzędy nie przyznają więcej, niż około 20000 zł), oraz oferują wsparcie pomostowe, czyli pieniądze wypłacane każdego miesiąca przed okres od sześciu do dwunastu miesięcy na koszta związane z utrzymaniem firmy. Jak się przygotować do tego, aby starać się skutecznie o uzyskanie pieniędzy na własną działalność? Przede wszystkim trzeba być fotografem, mieć już doświadczenie w tym co chce się robić. Urzędnik to człowiek, którego wy musicie przekonać o tym że przyznane wam pieniądze rozwiną wasz pomysł i przemienią go w biznes. Innymi słowy musicie umieć robić zdjęcia i umieć o tym na początku opowiedzieć. Ludzie, którzy staną przed wami nie mają pojęcia (najczęściej) o tym co chcecie robić, więc musicie nadać temu sensowność i jakiś ład. Bez względu na to co fotografujecie, czy jest to fotografia okolicznościowa, sportowa, przyrodnicza czy inna musicie wiedzieć i umieć kilka rzeczy. Po pierwsze umieć wykonać ją estetycznie. Nigdy nie wiadomo, czy urzędnik, z którym rozmawiacie nie zostanie przez to waszym klientem. Musicie znać realia rynku, czyli konkurencję, czy potencjalnych klientów. Musicie mieć też rozeznanie w tym jak się przygotować do sprzedaży waszych usług, o tym więcej napisze w kolejnym wpisie dotyczącym biznesplanu. Atutem będzie posiadanie własnej witryny w internecie, taką można założyć za darmo chociażby tu gdzie zrobiłem to ja, chociaż nie jest to moja jedyna witryna, jak i również dedykowanych stron na portalach społecznościowych. Wszelkiego rodzaju kursy i szkolenia, czy potwierdzone uczestnictwa w warsztatach to kolejny plus dla was. Dla fotografów ślubnych dodatkowa kartą atutową jest posiadanie tzw kursu liturgicznego, bądź zaświadczenie o zbliżającym się w nim uczestnictwie, o to pytajcie w waszych parafiach, dokument kosztuje około 200 zł, a cały kurs trwa kilka godzin. Również potwierdzone znajomości z klubami sportowymi (dla fotografów sportu) i zdjęcia z zawodów czy meczy idą tu na plus. Uogólniając, ważne jest dobre przygotowanie. Pamiętajcie, jeżeli chcecie waszą pasję przemienić w biznes, musicie myśleć w kategoriach biznesowych. Bycie dobrym fotografem nie oznacza z góry byciem dobrym przedsiębiorcą i tego będziecie się uczyć, lecz warto zasięgnąć języka w tym temacie, żeby cokolwiek móc powiedzieć o tym z sensem. W kolejnym wpisie będzie o biznesplanie dla fotografa, jak go napisać w oparciu o wzór jaki otrzymacie po zakwalifikowaniu się o ubieganie o wsparcie, oraz o niemiłych niespodziankach, jakie mogą was spotkać po drodze. Pytajcie w komentarzach o to, co chcielibyście wiedzieć, być może coś się wam nasunęło na myśl. Pozdrawiam :)
0 Komentarze
7/14/2017 Gdy idealnie jest niewłaściwe, czyli od szarości na lewo i prawo w temacie światła.Read NowCanon EOS40D+sigma 18-50/2.8-4.5 f11 Tv1/125 ISO 160 EV+1 2/3 Witajcie. Jak zapewne zauważyliście w opisie zdjęcia podałem wartość EV. Nie bez powodu. Fotografowałem zimową scenerię, na której śnieg miał być generalnie biały. Pamiętacie z poprzedniego wpisu jak to jest ze światłem odbitym , które widzi światłomierz? Jest osłabione o 18%, więc na logikę, gdybym ustawił EV0 śnieg na zdjęciu byłby szary. Aby uzyskać biel śniegu, który w zdecydowanej większości wypełnia kadr, należy więc zawyżyć ekspozycję. Do jakiej wartości? To zależy też od natężenia światła zastanego, tu musicie sprawdzać. Rzecz wygląda dokładnie tak samo w drugą stronę, czyli gdy większość kadru wypełnia czerń. EV0 znów da Wam szarość, więc tu należy nieco zaniżyć ekspozycję. Tu właśnie bardzo pomocny będzie właściwy wybór pomiaru światła dla fotografowanej scenerii. Natomiast musicie dokonać świadomego wyboru co do ustawienia naświetlenia, ponieważ będzie ono miało również na pozostałe elementy na zdjęciu. Dlatego też wybierając czasem pewne rzeczy na zdjęciu, które chcemy podkreślić, inne należy poprawić w postprodukcji. Ważne jest więc świadome działanie, które sprawi że będzie to minimalna ilość zabiegów. Piszę tu o tzw wywołaniu pliku RAW, czyli negatywu zdjęcia. Dalsza praca i efekty zależne są już tylko od własnego stylu. Wrócę tu do wpisu, gdzie wyjaśniałem znaczenie trybów pracy aparatu, gdzie fotografując w trybie Av możecie sobie z góry określić naświetlenie kadru do np. 1i 1/3 EV. Ok, podsumowując, wiecie już jakie znaczenie ma w fotografii światło, jakie znaczenie ma znajomość posiadanego aparatu i umiejętne z niego korzystanie. W sumie to mogłem ten wpis podciągnąć do poprzedniego, bo wyszło krótko. Róbcie eksperymenty ze światłem i z ekspozycją, swoje spostrzeżenia piszcie w komentarzach. Do kolejnego wpisu zaczynam temat głębi ostrości.Pozdrawiam :)
7/13/2017 Zielony, niebieski, czerwony, brązowy, biały, żółty, czyli...szary. Dalej o świetle w fotografiiRead NowCanon 5Dmklll+sigma A24-35/2 Kolory. To za nie między innymi kochamy fotografię. Ich paleta im większa i dobrze dobrana tym bardziej działa na nasz zmysł wzroku. Fantazyjne zjawiska przyrodnicze, kwiaty, mieniące się neonami wielkie miasta, czy wiele innych tematów są z lubością z lepszym lub gorszym efektem uwieczniane na zdjęciach. To widzimy my. Fotografowie i oglądacze. Pasjonaci, amatorzy i zawodowcy. A nasze aparaty? No nie, one nie zachwycają się tym co my. Nie dlatego że to maszyny, chociaż właściwie to przede wszystkim. Nie widzą kolorów. Gdyby były żywymi istotami, jakie ubogie musiałoby być ich życie gdy jedyny sposób na komunikację działa w mocno ograniczony sposób? Cóż, takimi zostały stworzone i tak już zostanie. Tak, na matrycy jest filtr RGB, dzięki któremu matryca zapisuje kolory, ale bohater poprzedniego wpisu, czyli światłomierz, zlewa zwyczajnie sprawę. Jest niereformowalny i ma gdzieś jakiekolwiek filtry widząc wszystko po swojemu, czyli w odcieniach szarości, lub w przypadku czerni i beli, widząc-nie widząc. W poprzednim wpisie przeczytacie że widocznym przez nas kolorom odpowiada różna skala szarości. Chcecie się przekonać? Zróbcie zdjęcie w kolorze i po zapisaniu go na dysku otwórzcie w programie do obróbki zdjęć i uruchomcie tryb czarno biały. Być może nie wszystkie programy pokażą to o czym za chwilę napiszę, ale mimo tego zabiegu wciąż będziecie mieli możliwość pracy na suwakach oznaczonych kolorami i poprzez zmianę wartości zaobserwujecie również zmiany na zdjęciu w postaci przyciemnień lub rozjaśnień. No właśnie ruszyliśmy suwakami, więc "kolory" uległy zmianie, więc skąd wiadomo patrząc na czarno białe (szaro szare?...) zdjęcie że światłomierz, który widzi właśnie w taki sposób, prawidłowo poda nam parametry ekspozycji również w odniesieniu do nasycenia barw? Pamiętacie wspomniane 18%szarości? Tą osłabioną biel? To jest wzór dla światłomierza. Prawidłowo ustawiony balans bieli daje idealne odwzorowanie barw na zdjęciu. Jak tego dokonać? W sklepach fotograficznych możecie zaopatrzyć się w tzw szarą kartę kodaka. Wystarczy kupić, umieścić w odpowiednio naświetlonym miejscu, zrobić zdjęcie w taki sposób aby karta całkowicie wypełniała kadr i w menu aparatu wybrać w ustawieniach balansu bieli "nastawy własne" i dobrać do tego wyboru wykonane zdjęcie. Opcja dla oszczędnych: pobierzcie poniższe zdjęcie i wydrukujcie na matowym grubym papierze. No i macie . Oczywiście nie jest to jedyny sposób na ustawienie balansu bieli w prawidłowy sposób. Na poniższym zdjęciu pokazane są karty do tej czynności i są w trzech kolorach. Ustawienie WB (withe balance, balans bieli) według tego wzorca również daje kontrolę nad barwą, należy jednak pamiętać o dwóch rzeczach: pierwsza to rozjaśnienie lub przyciemnienie widma barw, w zależności od użytej karty i w porównaniu z kolorami uzyskanymi z szarej karty. Druga jest taka, że ten zabieg dokonujemy na neutralnych barwach, a takimi są biel, szarość i czerń. No i znów odstępstwo. Ustawcie WB wykonując zdjęcie wewnętrznej powierzchni dłoni i zobaczcie co się stanie. Podpowiem, wykorzystajcie to w portrecie Tzw. szara karta, sprzedawana m.in w sklepie "Mitoya", koszt 15zł Prawidłowo ustawiony balans bieli w połączeniu z odpowiednim trybem naświetlania, wiedzą o ekspozycji i kadrowaniu daje Wam dużo. To już kawał wiedzy, który praktykowany pozwoli na wykonanie poprawnych technicznie zdjęć. Technicznie. Nie stylowo. Stylu nie da się nauczyć. albo się go ma, albo trzeba na niego zapracować. Na koniec mała dygresja. Zostałem poproszony o napisanie poradnika o fotografii dziecięcej. Osoba prosząca o to napisała że chce pokazać ładne zdjęcia klientom. Odpowiadam. Nie piszę tego co piszę po to, żeby kogoś uczyć zarabiania na fotografii w momencie gdy generalne podstawy leżą. Tak więc nie będzie poradnika z serii "Jak zarobić na fotografii dziecięcej". Ani teraz ani nigdy. Swoje wpisy kieruję dla pasjonatów i osób chcących się czegoś nauczyć. Co dalej zrobią z tą wiedzą to osobna sprawa. Mogą próbować szczęścia w usługach. Ale nie będę podawał na talerzu recepty na zarobek. Uffff.... Ok, pozostał się wpis z odstępstwami od zasad, kiedy ciemniej, kiedy jaśniej i dlaczego tak a nie inaczej i będzie to ostatni z wpisów o świetle. Albo i nie, ale na pewno po kolejnym przejdę do omówienia tego czym jest głębia ostrości. Pytać, pytać i jeszcze raz pytać. O wszystko. Dosłownie. Chcę żeby moje teksty były dla was jasne a przez to pomocne. Pozdrawiam :)
No, aparat. Taki, jakich wiele. Lepszych, gorszych, droższych, czy tańszych. I jak każdy posiada światłomierz. To dzięki niemu wiemy jakie światło będziemy fotografować. Tak, należy sobie uzmysłowić to że mimo tego co widzimy, cokolwiek by to nie było, fotografujemy światło. Światło odbite od jakiejkolwiek powierzchni skierowane w stronę obiektywu jest przeliczane przez światłomierz na wartość ekspozycji, dzięki czemu wiemy jak ją ustawić. Fajnie, prawda? Aparat pokazuje nam w wizjerze co należy zmienić, aby uzyskać boską wartość EV0 i być wielbionym przez tłumy lajkujących, spoczywając w glorii chwały na piedestale fotografii... Nic z tych rzeczy. Światłomierz to oszust. Kanciarz jakich mało. Nie wierzycie? Zróbcie zdjęcie i porównajcie go z tym co widzicie. No przecież nie widać czarnych czy białych plam gdy patrzycie na coś...cokolwiek o zróżnicowanym świetle i cieniu. Więc jak to jest?...Pomaga, czy nie? Sugerować się nim, czy olać i...no właśnie co? O co tu chodzi? Konkretnie to o światło. Po pierwsze, światło odbite nie będzie tak samo silne jak światło padające. Po drugie, im dalej od obiektu, tym światło bardziej zniekształcone, słabsze itp. Po trzecie wreszcie mierzone jest z konkretnego miejsca, ale po kolei. Światło, które fotografujemy, a które jest światłem odbitym jest osłabione względem jego źródła, czy nawet samego światła padającego. Jak pamiętacie ze szkoły podstawowej, kolor biały jest zbiorem wszystkich innych kolorów (na marginesie: w fotografii biel i czerń nie są kolorami) i jednocześnie z tego powodu jest wzorem dla pozostałych kolorów na zdjęciu. Jest też jednym z nielicznych widocznych przez światłomierz. No ale jak, przecież przed chwilą napisałem że biel to nie kolor. No tak, bo po osłabieniu bieli o pewną wartość o której zaraz napiszę powstaje szarość. Ale czemu szarość, skoro przecież jest tyle innych widocznych kolorów i to co aktualnie fotografujemy wcale nie będzie szare? Bo matryca (każda) widzi jedynie odcienie szarości. I dlatego właśnie w fotografii nie ma koloru białego i czarnego, bo biel jest przepaleniem, a czerń skrajnym niedoświetleniem, obie wartości nie zapisują na zdjęciu żadnych informacji, biel jest widoczna w postaci białej plamy, a czerń wypełniona przepiękną mozaiką szumu chrominacji, o którym też będziecie czytać na blogu, tym razem w dziale poświęconym obróbce zdjęć. Tak więc światłomierz w aparacie widzi szarość. Jaką? To tzw 18%szarości, czyli 18%poniżej bieli. Inaczej jasny szary. Oczywiście światłomierz widzi również głębszą (ciemniejszą) szarość aż do czerni włącznie, nie widzi jednak kolorów. Każda z barw ma swoje odwzorowanie na skali szarości i to na podstawie tego światłomierz dokonuje swojego pomiaru informując nas o tym w wizjerze. No tak, światłomierz widzi szarość przełożoną z kolorów, nie widzi bieli, bo to nie kolor i informuje nas o tym co chcemy zarejestrować w kolorze...wizja piedestału i fotograficznej glorii nagle uległa zachwianiu...bez obaw, zwyczajnie wystarczy zapoznać się z ogólnymi odcieniami szarości i jak one się mają do kolorów, które widzimy na żywo, wtedy o wiele łatwiej jest świadomie mierzyć światło z poszczególnych obiektów. No ok, teraz jak się ustrojstwem posłużyć? Współczesne aparaty pracują w trybie TTL, inaczej pisząc obraz z obiektywu przekazywany jest do wizjera poprzez system luster lub elektroniczny układ, tak więc to co widzimy my, widzi również obiektyw, a przez niego też moduł AF oraz bohater dzisiejszego wpisu, czyli światłomierz. Pomiar światła zawsze dokonywany jest z miejsca na którym jest ustawiana ostrość i trzeba mieć tego świadomość że skoro fotografujemy piękne niebo w słoneczny dzień, a dół naszego kadru wypełniony jest lasem i jeszcze jest on na wprost was, to mierząc światło z nieba, aparat pokaże wam parametry ekspozycji dla jasności nieba czyniąc las całkowicie zaciemnionym (notabene, nie widać tego przed wykonaniem zdjęcia, a właśnie po). To właśnie sprawa nie do końca właściwego pomiaru światła. Jak temu zaradzić? Najprościej jest pobrać pomiar z np najciemniejszego miejsca, ustawić EV0 i zobaczyć co aparat powie, gdy skierujemy obiektyw w jasne partie kadru. Wtedy wystarczy uśrednić wynik i wykonać zdjęcie. Różnice między jasną a ciemną strefą zostaną zniwelowane, może nie w całości, lecz jednak zdjęcie będzie już wyglądało lepiej. Zauważcie, że piszę o sytuacji, gdzie spotykamy się z dużym kontrastem, najczęściej występującym w dużej aktywności słońca. Można też korzystać z trybów pomiaru światła, jakie daje do dyspozycji aparat. Co tu mamy? 1 Pomiar matrycowy (wielosegmentowy) To pomiar uśredniony z powierzchni całego kadru. Doskonale zda egzamin w stonowanych widokach, gdzie światło i cień nie wchodzą w duże kontrasty. Dobry również na rodzinne wycieczki, poradzi sobie w większości sytuacji. 2 Pomiar centralnie ważony Obejmuje około 60%kadru licząc od centrum, pozostałe 40% traci dla światłomierza na znaczeniu. Przydatny w sytuacjach, gdy chcemy podkreślić właśnie taką część kadru, dobrym przykładem będzie tu portret plenerowy całek sylwetki, planu amerykańskiego lub popiersia, czy w ogóle podkreślenia tematu zdjęcia znajdującego się w centrum kadru 3 Pomiar punktowy Najtrudniejszy do opanowania tryb pomiaru, używany z powodzeniem przez zaawansowanych stażem fotografów. Kryje około 3% powierzchni kadru, pomaga na wydobycie detali z kadru poprzez właściwe ich naświetlenie oraz zignorowanie pozostałej jego powierzchni. Jednocześnie jest to też wada tego pomiaru, gdyż pozostała część kadru jest poza jakąkolwiek kontrolą, więc niewłaściwe jego użycie jedynie pogrąży zdjęcie. Decydując się na wybór trybu pomiaru światła musicie wiedzieć co chcecie pokazać na zdjęciu, co jest jego tematem. To ważne, gdyż dobra decyzja to mniej pracy przy obróbce zdjęcia. Bierzcie pod uwagę warunki świetlne, kierunek padania światła, porę dnia czy samo umiejscowienie obiektu. Czasem lepiej dłużej pomyśleć i osiągnąć zamierzony cel, niż pstrykać na oślep i wciąż poprawiać. Migawka w aparacie ma określoną żywotność... W kolejnym wpisie omówię dokładnie zagadnienie skali szarości wraz z jej osiemnastoma procentami, jak się ona ma do pomiaru światła, oraz kiedy można z powodzeniem nagiąć lub złamać pewne zasady dotyczące omawianego zagadnienia. Tradycyjnie pytajcie w komentarzach o to co niejasne. Pozdrawiam ;) Canon 5Dmklll+sigma24-35 f/13 Tv1/80 ISO 100 Znowu go nie było...tak, czasu mam niewiele i sumie oprócz tego że postanowiłem sobie zrobić mały relaks po zarwanych nocach dałem też nieco czasu sobie. Oczywiście nic z tego nie wyszło, a ja muszę przyjrzeć się nieco uważniej samej organizacji czasu, jakim dysponuję. Stanęło na świetle, konkretnie na ekspozycji i na tym co ma wpływ na to że nasze zdjęcie otrzymuje taką a nie inną porcję światła. Zacząłem od trybu M, tu możecie się spotkać z głosami że początkujący powinien zacząć od trybu Av czy P, jednak uważam że to właśnie poznanie trybu M pokazuje pełną pracę korpusu i obiektywu i pozwala zaznajomić się dokładnie z zależnościami występującymi między otworem przysłony, migawką a szybkością ISO. Czym są jednak wspomniane wcześniej tryby? Niektórzy mówią o nich "półautomat" i w części jest to prawda. Tryby Av Tv czy P (w różnych aparatach nazywają się inaczej, częstym nazewnictwem jest też skrót literowy P, A, S, M, gdzie M i P zawsze pozostaje jako M i P, A to Av a S to Tv) są wspierane przez aparat. I tak tryb Av (A) jest odpowiedzialny za pracę przysłony, którą ustawiamy ręcznie, natomiast aparat sam dobiera do tej wartości czas naświetlania. Robi to dla domyślnej ekspozycji EV0. Możecie też sami ustawić na aparacie żeby czas był dobierany do wartości np. EV -2/3, niższej, lub wyższej, wtedy zdjęcie będzie niedoświetlone lub prześwietlone. Czy to jest poprawne, skoro piszę o poprawnym naświetlaniu zdjęcia? Jak najbardziej tak i temat rozwinę przy okazji wpisu o module pomiaru światła w aparacie. Na teraz napiszę że niższą ekspozycję (np EV-1/3) możecie użyć przy okazji fotografowania zachodów słońca, a wyższą (np. EV+1,2/3) fotografując zimowe pejzaże. Kiedy używać trybu Av i czemu on służy? Sprawdzi się on w fotografii portretowej, gdzie będziemy posługiwać się głównie przysłoną, ona bowiem w dużej mierze określa głębię ostrości jaką chcemy osiągnąć (również temat na kolejny wpis), resztę parametrów pozostawiając korpusowi. Oczywiście musicie kontrolować czas, bo przecież aparat nie wie co fotografujecie, więc gdy zostaną dobrane zbyt długie jego wartości, wasze zdjęcie może okazać się poruszone przez właśnie zbyt długi czas otwarcia migawki. Jasnym w takiej sytuacji jest że musicie zwyczajnie zwiększyć ISO, aby korpus dobierał krótsze czasy naświetlania. Odwrotnością trybu Av jest tryb Tv (S) i tu ręcznie ustawiacie czas otwarcia migawki, cała reszta analogicznie odbywa się tak samo jak w trybie Av, więc otwór przysłony dobierany jest do EV0 i tu również możecie określić do jakiej wartości EV aparat ma naświetlać kadr dobierając otwór przysłony. Przeznaczeniem trybu Tv jest głównie szybka akcja, kontrola czasu, która doprowadzi do efektu zamrożenia ruchu poruszającego się obiektu lub rozmycia tła gdy śledzicie aparatem jego tor poruszania sie, jest to tzw. panoramowanie. Tryb P łączy w sobie automatyczne dobranie otworu przysłony i czasu otwarcia migawki i dobiera neutralne, uśrednione wartości, znów do wspomnianego EV0. No dobrze, a co z ikonkami, na których sa widoczne chmurka, górki, ludzik czy kwiatek? To tzw programy tematyczne i odnoszą się do konkretnych scen, jednak nie ma tu już miejsca na jakąkolwiek kontrolę przez użytkownika. Aparat jam już dobiera wszystkie ustawienia i na takich musicie pracować. Te ustawienia sprawdzą się w wielu sytuacjach, zwłaszcza o w miarę równym naświetleniu kadru, lecz gdy pojawi się duży rozrzut w światłach, wtedy aparat naświetli kadr dokładnie z miejsca, na którym ustawicie ostrość. Tak właśnie powstają fantazyjne chmury w niemal czarną dolną połową zdjęcia, bo np będący poniżej chmur las nie odbił wystarczająco dużo światła, o wiele mniej niż niebo nad nim i wyszło jak wyszło. Na przykładzie tego zdjęcia wyjaśniam o co chodzi. Tu ostrość ustawiłem na drodze, zdjęcie wykonane z niskiej perspektywy. Droga mimo że ciemna w barwie, jednak była na tyle dobrze oświetlona, że większość kadru jest czytelna, ale gdy spojrzeć na linię drzew w oddali, krzew po prawej, to widać właśnie wspomniane zaciemnienie. Tu akurat to nie przeszkadza, wręcz dodaje swoistego uroku, gdybym jednak ostrzył na niebo i tym samym z niego dokonał pomiaru światła, niemal cały dół zdjęcia byłby ciemny. Tak więc skoro mamy już podstawy wiedzy na temat ekspozycji i co ma na nią wpływ, zapoznaliśmy się z trybami pracy aparatu, czas na jeden z ważniejszych wpisów w temacie światła, mianowicie jak działa i czym jest światłomierz w aparacie. Na koniec mała uwaga. Każdy, bez wyjątku, każdy aparat dokonuje pomiaru światła. Tylko że niektóre z nich robię to tylko poprzez automat, np telefony komórkowe. Wtedy chcąc mieć równo naświetlone zdjęcie musimy dobrze się zastanowić jak podejść do tematu, aby jednak mieć zdjęcie naświetlone w czytelny sposób. Pozdrawiam.
Huawei P9 Lite :P No co, komórką też można :P. Ok, skoro wiemy już że żeby powstało zdjęcie coś musi nam świecić i zdecydowaliśmy się na aparat, który umożliwia kontrolę nad światłem, spójrzmy więc na informacje, jakie pokazuje nam aparat i co z tego wynika. Nie wszystkie aparaty posiadają wyświetlacz widoczny na załączonym zdjęciu, jednak wszystkie aparaty wyświetlają istotne informacje na wyświetlaczu głównym oraz w wizjerze zakładając że Wasz aparat posiada takowy i piszę tu o wizjerze aktywnym, czyli takim, który pokazuje obraz widziany przez obiektyw. Co tam widać? Niektórzy mówią o tym wręcz z obrzydzeniem i uciekają w tryb auto twierdząc że to do niczego nie jest im potrzebne. Cóż, przecież można kupić ferrari i dojeżdżać nim na rynek po kartofle, nikt nikomu nie broni wydawać pieniędzy. No ale do rzeczy. Widać cyfry, kwadraciki, wskaźniki, itp. Aby napisać co konkretnie one nam mówią, muszę wtrącić kilka zdań czysto technicznych, związanych z budową aparatu i obiektywu. Aparat, każdy, ma wbudowane urządzenia, które pozwalają na regulowanie przepływu i ilości światła wpadającego przez obiektyw do jego wnętrza i docierającego do matrycy. Pierwszym z nich jest przysłona. Znajduje się ona wewnątrz obiektywu za soczewkami. To układ elementów o wyglądzie listków, które zmieniając swoje położenie ustalają otwór, przez jaki światło będzie wpadało do wnętrza aparatu. Na zdjęciu z lewej strony jest ona całkowicie otwarta do wartości F/1.7. Skąd wiem że to akurat taka wartość? Wyczytałem ten parametr z obiektywu, obok napisu PENTAX-M jest 1:1,7. Na zdjęciu z prawej przymknięta do wartości...nie wiem jakiej :) Zakładam, że to będzie F/11, te wartości odczytujemy właśnie z wyświetlaczy i wizjera aparatu. Tu jedna uwaga. Wartości przysłony opisane na obiektywach odnoszą się do ich maksymalnych otworów, a cyfry mają oznaczenie odwrotne względem ich wielkości. I tak maksymalny otwór może mieć wartość np F/2.8, a minimalny np F/22. Są również obiektywy, które mają w tym miejscu o wiele więcej cyfr. Na zdjęciu widzimy wartość 1:3,5-5,6. Czemu są dwie?Takie oznaczenia spotkacie na obiektywach zmiennoogniskowych, czyli posiadających tzw. zoom, tu ta wartość (zmienna ogniskowa) podana jest w milimetrach i wynosi 15-85mm, co daje niemal sześciokrotny zoom, bo prawie tyle razy 15 mieści się w 85. Proste prawda? Piszę o świetle, a wy wiecie już czym jest zoom :) Na najkrótszej wartości pracy obiektywu (15mm) ten otwór to właśnie F/3,5, a dla 85mm to F/5.6. Po prostu wraz ze zmianą ogniskowej otwór przymyka się samoczynnie utrzymując jednak swoje pełne otwarcie. Są też obiektywy zmiennoogniskowe o stałym świetle i na nich znajdziecie również jedną wartość przysłony i będzie ona stała bez względu na zastosowaną ogniskową, czyli wspomniany zoom. Zmiennoogniskowy obiektyw canon ze stałym światłem EF70-200/2.8 Po tym nieco przydługim, lecz niezbędnym wykładzie wracam do wątku. Tak więc jak już łatwo się domyślić, przysłona będzie ustalała jaka ilość światła wpadnie do środka naszego aparatu. Wiadomym jest, że im otwór będzie większy, tym światła będzie więcej. Zmiana tego parametru w różnych aparatach odbywa się mniej więcej w ten sam sposób, tu jednak odsyłam każdego z Was do instrukcji obsługi posiadanego sprzętu. Można też przypisać tą funkcję pod osobne kółko sterujące, jeżeli Wasz aparat takowe posiada. Ok, mamy już pierwszy działający i opisany mechanizm. Kolejnym jest tzw. migawka, która działając na zasadzie kurtyny odsłania matrycę aparatu umożliwiając jej naświetlenie Na zdjęciu otwarta i zamknięta migawka w aparacie cyfrowym. Ponieważ w treści jest otwarcie i zamknięcie migawki, logika podpowiada, że dzieje się to w określonym czasie i jest to kolejny mechanizm i parametr, którym trzeba się posłużyć, aby odmierzyć odpowiednią dla poprawnego naświetlenia zdjęcia porcję światła. Tu matematyka jest banalna, im więcej cyfr, tym czas jest krótszy, wynika on z podziału sekundy na części. Tak więc czas 1/50 będzie dłuższym niż 1/200. Wiadome i raczej nie wymagające tłumaczenia. Migawka w każdym aparacie jest taka sama (uogólniając) i nie wymaga ona tak szczegółowego tłumaczenia jak przysłona i jej otwór. Jest jeszcze jeden parametr, i chociaż nie ma on nic wspólnego z pracą poprzednich w sensie że nie jest parametrem mechanicznym, trzeba brać go pod uwagę. Piszę o tzw czułości matrycy wyrażanej w wartościach ISO. Jest to nic innego jak wrażliwość matrycy na światło. Poprawnym jest też stwierdzenie szybkość ISO, gdyż większa czułość matrycy na światło to jej zwiększona reakcja na światło wpadające do wnętrza aparatu. Teraz jak to połączyć w całość? Przy pomocy przysłony i migawki odmierzamy właściwą proporcję światła, jaka ma paść na matrycę, która ma go odebrać na odpowiednio ustawionej czułości. Jaka czułość jest właściwa? To zależy od sytuacji, ogólnie mówi się że powinniśmy fotografować na najniższej dostępnej czułości, co nie oznacza, że zawsze powinniśmy fotografować na ISO 100, ponieważ w gorszych warunkach oświetleniowych może to oznaczać że czas naświetlania dla poprawnej ekspozycji może się wydłużyć do tego stopnia że wykonanie zdjęcia z ręki nie będzie możliwe. Dwa poniższe zdjęcia wiele Wam w tej sytuacji wyjaśnią Zdjęcie z lewej strony pokazuje zależności, jakie występują pomiędzy otworem przysłony, czasem naświetlania i wartością ISO, zdjęcie z prawej pokazuje kiedy jakiej wartości ISO należy używać. Jest to tabela bardzo uniwersalna, lecz jak najbardziej odpowiadająca sytuacjom, w jakich przyjdzie Wam wykonywać zdjęcia. Pozostaje kwestia tego jak dobrać te parametry, aby zdjęcie było odpowiednio naświetlone. O tym informuje Was aparat pokazując wskazania światła na tzw. drabince ekspozycji, zdjęcie poniżej Widoczna zarówno tu, w wizjerze jak i na górnym wyświetlaczu zaznaczona żółtą ramką dla idealnej proporcji światła powinna wskazywać zero. To informuje Was o tym że z naszego obiektu została pobrana odpowiednia ilość światła. Aby nieco Wam pomóc, podam bardzo ogólnikowe ustawienia aparatu na dobrą pogodę do wykonania zdjęć krajobrazowych. Dla wartości ISO100 ustawcie przysłonę F9 i dobierzcie czas naświetlania tak, aby wskaźnik na drabince ekspozycji znalazł się na zerze. Oczywiście nie zapomnijcie wcześniej ustawić aparat na tryb pracy M. Tryb ten znajdziecie na pokrętle na górze aparatu, zdjęcie poniżej W różnych aparatach możecie się spotkać z innym zestawem skrótów literowych, jednak tryb M jest w każdym aparacie. Ustawienia czasu dokonacie kręcąc kółkiem przy spuście migawki, a do przysłony trzeba dodatkowo wcisnąć przycisk AV, na nim jest kwadracik ze znakami + - i literami AV. Trzymając go wciśniętego kręcimy kółkiem )(tym samym, którym zmienialiście czas) i dokonujecie wyboru wartości przysłony. Jeżeli na Waszych aparatach nie widać wspomnianych przycisków, musicie zajrzeć do instrukcji obsługi i odszukać w jaki sposób dokonuje się taką zmianę. Generalnie chodzi jednak o to, żeby sterując wielkością otworu przysłony i długością czasu naświetlania wprowadzić na matrycę aparatu określoną ilość światła. Uwierzcie, po opanowaniu to proste. W kolejnym wpisie omówię pozostałe tryby z automatycznymi włącznie i jak się mają one do ręcznego ustawiania światła. Pytajcie gdy coś jest niejasne, gdy czegoś nie wiecie. Pozdrawiam, i do kolejnego wpisu :) Canon40D+ sigma 18-50 f/9 Tv1/125 ISO 100 Mówi się że fotografia to światło i jest to najprawdziwsza prawda, bo bez niego zwyczajnie nic nie widać. Fotografując rejestrujemy światło odbite i dopóki temat zdjęcia będzie oświetlany, tym samym widoczny dla nas, wykonanie zdjęcia będzie możliwe. W poprzednich wpisach postarałem się wyjaśnić znaczenie i ważność pojęcia kadru. Światło idzie tu niemal w jednym szeregu. Co jest najważniejsze w tym zagadnieniu? Ilość i jakość światła. Aby nasze zdjęcie prezentowało się w jak najbardziej poprawny sposób, musimy umieć wykorzystać zarówno warunki jakie zastaniemy w miejscu wykonywania zdjęcia oraz posiadany sprzęt. O ile aparat lub telefon dają takie możliwości możecie jeszcze samemu ustawić ile światła ma konkretnie wpaść na matrycę i zapisać się jako obraz. Posługując się przykładami skrajności, mogę pokazać co oznacza zbyt duża lub zbyt mała ilość światła na zdjęciu Światła na zdjęciu jest zbyt mało. Oczywiście nie mam tu na myśli zachmurzonego nieba, tylko to że istniejącego w tych warunkach światła dotarło zbyt mało na matrycę. Większa jego ilość pozwoliłaby na wydobycie szczegółów z drzew po lewej stronie, które tu tworzą niemal jednolitą ciemność. Oczywiście zwiększenie ilości światła wpłynęłoby też na inne elementy na zdjęciu, jaśniejsze byłoby niebo czy zaśnieżone pole, lecz obrabiając zdjęcie pozbędziemy się tego nadmiaru bez szkody dla zdjęcia. Gorzej w drugą stronę, gdy może okazać się, że rozjaśniając ciemne miejsca wydobywamy szum. Czym jest to zjawisko, napiszę w serii wpisów dotyczących podstaw postprodukcji (obróbki) zdjęcia. Zdjęcie w takiej też postaci nie ma głębi lub jest ona nieznacznie widoczna dla odbiorcy Cokolwiek było by tu tematem zdjęcia, światła jest na nim zwyczajnie zbyt dużo. Zbyt duża jego ilość wpadła przez obiektyw na matrycę aparatu. Tu nawet jego redukcja w programie mogłaby okazać się niewystarczająca. Co do samego zdjęcia, wykonane zostało telefonem ot tak sobie bez większego zastanowienia się nad czymkolwiek. Oba powyższe przykłady pokazują jak brak wiedzy o właściwym naświetlaniu może negatywnie odbić się na wyglądzie Waszych fotografii. Jest i trzeci częsty błąd Jasne jest zbyt jasne, a ciemne zbyt ciemne. Tu błąd polega na fotografowaniu w niewłaściwym miejscu, a jeżeli miejsce ma być właśnie to, to w niewłaściwym czasie (słońce jest wysoko i mocno świeci) lub z niewłaściwej strony (zdjęcie wykonane niemal pod ostre światło). Oprócz opisanych wad, ostre światło ma wpływ na kolory dodając maksymalnie dużo kontrastu między ciemnym a jasnym miejscem i zuboża kolory, stają się one wypłowiałe. Oczywiście na początku przygody z fotografią takich błędów pojawia się więcej, lecz tu skupiam się na tych związanych ze światłem. Dobrze więc, zapytacie w takim razie jaką miarą odmierzyć tą prawidłową ilość światła? Tą miarę musicie sobie sami zainstalować w głowach, żadna czarna magia. Narzędzia to ustawienia w aparacie i prosta wiedza o tym kiedy światło jest łagodne, a kiedy nie i jak sobie radzić z jego nadmiarem lub brakiem. Posiadając tą wiedzę jesteście w stanie nawet w środku dnia wykonać poprawnie naświetlone zdjęcie, przykład poniżej Zdjęcie wykonane latem, w godzinach wczesnego popołudnia, więc wysokiej jeszcze aktywności słońca na niebie. Lecz gdy jego światło zostanie zasłonięte przez korony drzew, staje się ono miękkie, delikatne i przede wszystkim właściwe dla zdjęcia. W tym miejscu i w tym czasie można było wykonać poprawnie naświetlone zdjęcie nawet telefonem. A jak z właściwym światłem zastanym? Zachód słońca daje nam właśnie idealne, ciepłe i miękkie światło. Oświetlane obiekty nie mają już agresywnego kontrastu, kolory są równe, miękkie i dobrze nasycone. Czas, jaki mamy wtedy do dyspozycji określany jest mianem złotych godzin i zazwyczaj trwa około trzech godzin do samego zachodu słońca. Analogicznie, wschód i okres około dwóch godzin po nim jest również takim okresem, wtedy jednak światło ma chłodniejszą barwę. Wiadomym tez jest że nie kierujemy obiektywów centralnie w słońce, gdy mimo złotych godzin jego barwa jest bliska białej. Można tak oczywiście zrobić gdy jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani tak sprzętowo jak i pod kątem wiedzy. W większości przypadków możemy jednak śmiało korzystać nawet z telefonów, czy aparatów automatycznych i cieszyć się przyzwoicie wyglądającym obrazkiem. Jak wspomniałem w jednym z pierwszych wpisów, fotografia to nie sprzęt, a wiedza i wyobraźnia. Fotografia ogólnie. Sprzęt ma zwyczajnie swoje zastosowania i omówię je szczegółowo w kolejnym wpisie, gdzie przyjrzymy się cyferkom, jakie pokazuje nam nasz aparat gdy robimy zdjęcie, co one oznaczają i jak się to ma do ilości światła, która tworzy nam zdjęcie. Jak zawsze czekam na komentarze, pytania, uwagi. Pozdrawiam :) Canon 40D+sigma 18-50 f/13 Tv 1/50 ISO 320 .Ostatnim elementem dobrego kadru jest jego kompozycja. Jest o tyle ważna że o ile mocne punkty kadru i przecięcie płaszczyzn tworzą jakąś optyczną wypukłość podkreśloną przez umieszczenie jej w odpowiednim miejscu to kompozycja określa ile, czego i gdzie ma być w naszym kadrze, jak zachować jego równowagę i czytelny porządek składający się na jego spójną całość. Istotnym jest tu umiejętne rozplanowanie kadru pod tym kątem. Bez względu na mnogość lub wręcz ubogość elementów zwykle równowaga jest tu kluczem do sukcesu, chociaż umiejętne złamanie tej zasady produkuje nieszablonowe i czasem kontrowersyjne obrazki, które tak samo jak bardzo gryzą w oko, tak samo mocno każą do siebie wracać. To jednak fotografia wysokiego lotu wymagająca lat praktyki, dobrego poznania siebie oraz otaczającego nas świata, bowiem tematów jest bez liku, a w którym się odnajdziecie, tego na początku nie wie nikt, nawet wy :) Ok, zdjęcie w nagłówku, kompozycja zamknięta, właściwie wszystkie boki kadru zostały wypełnione przez treść obrazka. Zamknięta, czyli taka, która zamyka wolną przestrzeń w kadrze i widać to na zamieszczonym zdjęciu. Lewa i prawa strona to drzewa, dół ziemia i woda, górę zamykają korony. Zwróćcie uwagę, że wypełnienie nie odnosi się wprost do mocnych punktów, poszukajcie na zdjęciu co znajdziecie w ich miejscach. Praktycznie każde z tych miejsc czy określone jak duży kamień po prawej czy nie, jak woda po lewej przyciągają spojrzenie w takim samym stopniu. Nieco obserwacji tego co macie blisko siebie pozwoli Wam przed wykonaniem zdjęcia określić to o czym tu napisałem w podobny sposób. Dodając do tego poprzednio opisane zagadnienia jesteście w stanie zbudować ciekawy kadr. Warto też spojrzeć na linie jakie tworzą się na zdjęciu, a które wyznacza tu natura. Jak je odbieracie? Powyższe zdjęcie jest niemal całkowicie wypełnione przez różnego rodzaju elementy, całość jest spójna i czytelna. Czy można inaczej? Jasne, że można. 1,2 - linie tworzące kompozycję kadru 3 - strefa mocnych punktów Generalnie sytuacja podobna, lecz światło, które odcina tu krawędzie kadru, niejako otwiera kompozycję koncentruj ac jej główne elementy w jego wnętrzu. Widoczne dwa pnie, rozbłysk promieni wschodzącego słońca oraz kierunek, z którego wychodzą tworzy tu skromniejszą całość. 1,2- linie tworzące kompozycję 3 - widoczne miejsce zamknięcia kompozycji Na tym zdjęciu widać kompozycję częściowo zamkniętą, jest otwarta przestrzeń, jest kierunek układu elementów wypełniających kadr. Można tu również zobaczyć to o czym pisałem w poprzednim wpisie, czyli o przecięciu się płaszczyzn kadru z płaszczyzną kompozycji. Najprościej, jak tylko można, tu akurat w fotografii close-up,coś blisko makro. Główny temat widoczny jak nic innego, boki kadru otwarte, wypełnienie tworzy fantazyjnie rozmyte tło Minimalizm, chociaż można bardziej pójść w skromność. Jedna pionowa kreska, jeden motyw i nic poza tym oprócz światła, które może przyciągnąć uwagę. Minimalizm mimo swej skromności może powiedzieć i pokazać czasem więcej, niż najbardziej złożona kompozycja. Pamiętajcie, że fotografie to w dużym stopniu emocje i potrafią mówić wyjątkowo mocno, gdy cala reszta kadru jest równie przemyślana jak jej główny temat. Teraz jednak skupiamy się na najbardziej podstawowych rzeczach, które mają Wam pomóc w prawidłowej budowie kadru.
Pamiętajcie, aby w przypadku widocznej otwartej przestrzeni w kadrze poświęcić jej więcej miejsca dając niejako "oddech" głównemu tematowi zdjęcia. To reguła, od której oczywiście są odstępstwa, lecz trzeba wiedzieć co i dlaczego się robi. Oczywiście, niech Wasze kompozycje będą proste (pilnujcie horyzontów), ciekawe, jeżeli zauważyliście coś, co szczególnie przyciągnęło Waszą uwagę, bądźcie pewni że inni również to zauważą. Ponieważ w prywatnych wiadomościach dostaję zapytania o właściwą ekspozycję, od następnego wpisu rozpocznę temat poświęcony właśnie temu zagadnieniu. Czekam na Wasze pytania i komentarze. Pomagają mi one w dobieraniu tematów względem ich kolejności. Jest w miarę wcześnie, więc miłego dnia :) Canon40D + sigma 18-50/2.8-4.5 f/10 Tv1/50 ISO 320 Zacznę nieco inaczej, bo od opisu zdjęcia w nagłówku. Odniosę się tu do pierwszego z pojęć, czyli do perspektywy. Zasadniczo w fotografii są trzy jej rodzaje, żabia, gdy patrzymy przez obiektyw do góry właśnie tak jak żaba patrzy na wszystko z dołu, jej przeciwna, czyli ptasia, gdzie to robimy zdjęcia patrząc z góry ( z lotu ptaka ) oraz normalna, czyli gdy mamy aparat na wysokości swojego wzroku. Tu jednak są pewne warianty. Możemy przyklęknąć z aparatem, czy położyć się i wciąż mieć go w osi wzroku i robić zdjęcia na wprost. Jest to spójne z pewną ważną w fotografii portretowej zasadzie, która brzmi "zejdź z aparatem do poziomu wzroku modelki/modela". Oczy w portrecie, zwłaszcza w ciasnym, przykuwają jak nic innego, o ile kompozycja nie skupia uwagi odbiorcy na czymś innym. No ale wracając do powyższego zdjęcia. Wykonane w zeszłym roku w połowie listopada co w sumie jest bez znaczenia, natomiast warto napisać, że do jego wykonania położyłem się na ziemi, bo taka właśnie pozycja dała mi pożądany efekt, czyli mogłem "zajrzeć pod mgłę" i uzyskać częściowe odbicie drzew w wodzie oraz lepiej pokazać wyrastające z dna zbiornika kępy korzeni. Wybór poziomy z jakiego będziemy wykonywać zdjęcie jest bardzo istotny, bowiem wraz z wykorzystaniem tego jak posłużyć się trójpodziałem i mocnymi punktami kadru jeszcze bardziej uwydatni to co chcemy na zdjęciu pokazać. Zwróćcie uwagę, że dokładam już kolejny element i nie bez powodu w takiej właśnie kolejności w poszczególnych wpisach. Odniosę się do tego pod koniec tego zagadnienia. Należy jednak wiedzieć o pewnej istotnej różnicy. Leżąc i wykonując zdjęcie niekoniecznie wykonujemy je z żabiej perspektywy, jeżeli nie patrzymy do góry. Przykład zdjęcia wykonanego żabim spojrzeniem jest poniżej. Wykonując to zdjęcie stałem bardzo blisko drzewa. Takie ujęcia pozwalają na pokazanie potęgi tematu naszego zdjęcia chociaż ta sosna do małych w istocie nie należała, lecz takie właśnie zdjęcie wyjątkowo mocno podkreśla wielkość drzewa. Można również w ten sposób uzyskać ciekawie wyglądające zdjęcia architektury tak na zewnątrz, jak i w środku budynku. Co do samego kadrowania na zdjęciu, jest tu widoczna sytuacja, w której centralne ułożenie tematu zdjęcia nie przeszkadza, ponieważ kompozycja zachowuje pewną symetrię i harmonię, a nasze oczy lubią oglądać takie układy, w których jest jakiś sens, spójność. Nieco inaczej ma się do tego perspektywa ptasia, gdzie patrzymy niejako z góry. Przykład takiego zdjęcia zamieszczam poniżej. Zdjęcie wykonałem stojąc na wzniesieniu i starałem się objąć w kadrze część starego strumienia, zmurszałych korzeni, pni drzew. Efekt jest ciekawy i można go przenieść na inne tematy zdjęć, trzeba jednak uważać na pewną pułapkę. Pstrykanie z góry jest bardzo popularne wśród osób, które z fotografią nie mają nic wspólnego poza posiadanym aparatem w telefonie a wykonywane zdjęcia nie mają zbyt wiele wspólnego z tym o czym pisałem wcześniej. Jeżeli nie jesteście pewni, wykonajcie kilka zdjęć z różnych wysokości. Z czasem będziecie pewni jak się zabrać do wybranego tematu. Nie wszystko jednak zawsze da się idealnie wykadrować, zwłaszcza gdy jest się na etapie nauki. Wtedy, gdy nie jest się pewnym, zawsze lepiej jest mieć na zdjęciu więcej, niż mniej i w domu na spokojnie przyjrzeć się zdjęciu i spróbować przyciąć go do właściwego wyglądu. Można to zrobić w każdym programie do obróbki zdjęć. Przykłady takiego cięcia zamieszczam poniżej. Pierwsze ze zdjęć to oryginał. Był wieczór, ja byłem bez statywu, więc chcąc zrobić zdjęcie musiałem unieruchomić jakoś aparat, ponieważ czas naświetlania dla f/16 i iso 100 wynosił 2,5 sekundy. Pomimo dobrego technicznie rozplanowania choćby linii horyzontu w dół kadru zmieścił się nie do końca proszony gość w postaci kamienia, który będąc kilka cm od obiektywu wyszedł zwyczajnie nieostro, przez co skutecznie odciąga wzrok od reszty zdjęcia. Można temu zaradzić kadrując zdjęcie w programie. Ponieważ zestaw który aktualnie posiadam generuje wysokiej jakości obrazek, mogłem obciąć sporą część zdjęcia (spadek rozdzielczości przy kadrowaniu nie wpłynął tu zbytnio destruktywnie na obrazek zapisany dla potrzeb prezentacji w sieci) i wyszło w taki sposób Zdjęcie jest do bólu skromne, żeby nie powiedzieć ubogie, ale wykonane dla potrzeb tego wpisu. Chciałem zobrazować błędy, jakie mogą wyniknąć w trakcie wykonywania zdjęcia i jak można sobie z nimi poradzić. Kończąc, napiszę nieco o poprawnym sposobie nauki. Nie uczcie się fotografii na zasadzie wszystko na raz, bo nic z tego nie wyjdzie. przeczytajcie jedno zagadnienie i spróbujcie ogarnąć go w plenerze z aparatem. Gdy dojdą kolejne, będziecie już posiadali pewną wiedzę, a nowa nie będzie tak rozległa jak całość tematu kadrowania, w którym można by jeszcze wiele napisać. Pozostaje jeszcze nie ruszona sprawa kompozycji, którą przekładam na kolejny wpis. Czytajcie, piszcie i pytajcie. A przede wszystkim, uczcie się i róbcie nowe zdjęcia :) Pozdrawiam :)
Canon 40D+ sigma 18-50/2.8-4.5, f/11 Tv 1/125 ISO 100 Zacznę inaczej niż zwykle. I chociaż to co napiszę nie ma żadnego związku z dalszą treścią to rzuciłem palenie. Ot tak, w jednej chwili. No ok, nie pierwszy raz. Bo zwyczajnie lubię palić. Czy raczej lubiłem. Ale rzucam i koniec. Nie, nie liczę na poprawę zdrowia czy nadmiar gotówki, bo w dzisiejszych czasach oba powody mają się nijak do tego z czym są kojarzone gdy przestaje się palić. Dobra, nieważne, miałem napisać i napisałem. Do tematu. W poprzednim wpisie napisałem o podstawach kadrowania w najprostszy z możliwych sposobów. Nie chcę wprowadzać zawiłości jakich wiele w istniejących już wpisach w sieci na ten temat. W sumie samo kadrowanie jest proste, podobnie zresztą jak wszystko co w fotografii, należy jednak to zrozumieć i umieć sobie wyobrazić. W poprzednim wpisie zamieściłem prosty przykład kadrowania w oparciu o mocne punkty oraz trójpodział. Prosty, do zastosowania w każdej sytuacji tak w poziomie jak i w pionie. Jednak kryje się tu pewna pułapka. Nie we wpisie nie ma błędu. Chodzi o dosłowne i płaskie umieszczanie obiektów w kadrze na zasadzie "na chama". Ok, jest tam, gdzie być powinien, ale nic może z tego nie wyniknąć. Czasem to jak najbardziej jest na miejscu i nazywa się minimalizm, jednak najczęściej jest to płaskie wręcz barbarzyńskie wsadzenie czegoś w obrys zdjęcia Powyższe zdjęcie zamieściłem, aby pokazać o czym pisałem wcześniej. Może nie jest to skrajny minimalizm, jednak kadr jest płaski, nie ma głębi, co może być tu odbierane jako błąd, lub zwyczajnie jako takie sobie ujęcie, jednak w mojej opinii taki widok jest tu jak najbardziej na miejscu. Może nawet bym wolał, żeby świerkowego lasu w tle nie było ( mam nadzieję, że minister środowiska nie potraktuje sprawy zbyt dosłownie :D ). Generalnie wszystko co widzimy pokazuje swoje trzy płaszczyzny i warto postarać się tak stanąć przed obiektem, aby pokazać jego trójwymiarowość. Raz, dla lepszego wypełnienia kadru, dwa dla wyeksponowania tematu zdjęcia w jak najlepszy sposób. Dotyczy to wszystkiego co fotografujemy, drzewa, ludzie, domy, pojazdy, to nie ma znaczenia. Jeżeli płaszczyzna obiektu nie jest równoległa do płaszczyzny kadru, uzyskujemy właściwy efekt. Przykładem niech będzie może poniższe zdjęcie Na zdjęciu widać bardzo wiele płaszczyzn w osi XY i nieco mniej w osi Z, tu akurat posłużyłem się matematyką, ale gdybym stanął z aparatem na wprost budynku, efekt byłby mierny... Najprościej jest zwyczajnie spróbować sfotografować zamknięte pudełko, kostkę Rubika czy cokolwiek w tym stylu. Zróbcie ujęcie na wprost, z rogu, z góry i zobaczcie co dało najciekawszy efekt. Następnie znajdźcie coś poza domem, idealnie do tego nadają się budynki, i chociaż ciężko będzie zrobić coś sensownego z góry, to można próbować z dołu, tak blisko jak i z dala od ściany. Podobnie można (i nawet trzeba) fotografować ludzi, zdjęcia pokazujące więcej płaszczyzn są zwyczajnie ciekawsze, pełniejsze w treści, dają więcej możliwości gdy ustawiamy osobę do zdjęcia Przykład pokazania kilku płaszczyzn w portrecie nadał tu treści, pozytywnie wpłynął na kadr, pozwolił coś zaplanować. Oczywiście można fotografować ludzi na wprost, czy z profilu. Można, o ile pozwala na to kompozycja, potraficie to zaplanować, widzicie to jako coś ciekawego. Fotografia jest prosta, nawet bardzo, wymaga jednak wyobraźni, zrozumienia i myślenia o tym co się chce zrobić. Wtedy daje efekt. Dobry efekt. Bo tak na prawdę w kwestii samego kadru nie ma znaczenia czym robimy zdjęcie. To może być prosty kompakt czy nawet telefon. Bo akurat tym da się kadrować. Nawet jeżeli to automaty, można uzyskać ciekawy kadr bez wymówek, że nie ma się dobrego aparatu. Wiedza kiedy i po co wyzwalamy migawkę jest bezcenna, gdy wiemy jak i co na zdjęciu chcemy pokazać. Kończąc, jeżeli chcesz nauczyć się dobrej fotografii, naucz się dobrze kadrować. Tylko nie naucz się tego co napisałem czytać, a kadrować. Oglądaj to co masz przed sobą. Uczysz się, więc wszystko może zająć Ci więcej czasu. Warto poświęcić go nieco więcej, jeżeli ma to dać efekty. W kolejnym wpisie będzie też o kadrowaniu i zajmę się zamknięciem lub otwarciem kompozycji, kiedy i dlaczego tak a nie inaczej. Spójrzcie jeszcze na zdjęcie na początku wpisu. Tak w idealny sposób pokazałem jak wygląda przecięcie dwóch płaszczyzn ( kadru i tematu zdjęcia) w sposób dający efekt 3D. Pozdrawiam :)
|
O czym tu będzie?Tu znajdziecie moje relacje z foto wypraw, porady techniczne dotyczące poszczególnych sytuacji, info o obróbce zdjęć i nieco fotograficznego DIY. Archiwa
Sierpień 2017
Kategorie |