Huawei P9 Lite :P No co, komórką też można :P. Ok, skoro wiemy już że żeby powstało zdjęcie coś musi nam świecić i zdecydowaliśmy się na aparat, który umożliwia kontrolę nad światłem, spójrzmy więc na informacje, jakie pokazuje nam aparat i co z tego wynika. Nie wszystkie aparaty posiadają wyświetlacz widoczny na załączonym zdjęciu, jednak wszystkie aparaty wyświetlają istotne informacje na wyświetlaczu głównym oraz w wizjerze zakładając że Wasz aparat posiada takowy i piszę tu o wizjerze aktywnym, czyli takim, który pokazuje obraz widziany przez obiektyw. Co tam widać? Niektórzy mówią o tym wręcz z obrzydzeniem i uciekają w tryb auto twierdząc że to do niczego nie jest im potrzebne. Cóż, przecież można kupić ferrari i dojeżdżać nim na rynek po kartofle, nikt nikomu nie broni wydawać pieniędzy. No ale do rzeczy. Widać cyfry, kwadraciki, wskaźniki, itp. Aby napisać co konkretnie one nam mówią, muszę wtrącić kilka zdań czysto technicznych, związanych z budową aparatu i obiektywu. Aparat, każdy, ma wbudowane urządzenia, które pozwalają na regulowanie przepływu i ilości światła wpadającego przez obiektyw do jego wnętrza i docierającego do matrycy. Pierwszym z nich jest przysłona. Znajduje się ona wewnątrz obiektywu za soczewkami. To układ elementów o wyglądzie listków, które zmieniając swoje położenie ustalają otwór, przez jaki światło będzie wpadało do wnętrza aparatu. Na zdjęciu z lewej strony jest ona całkowicie otwarta do wartości F/1.7. Skąd wiem że to akurat taka wartość? Wyczytałem ten parametr z obiektywu, obok napisu PENTAX-M jest 1:1,7. Na zdjęciu z prawej przymknięta do wartości...nie wiem jakiej :) Zakładam, że to będzie F/11, te wartości odczytujemy właśnie z wyświetlaczy i wizjera aparatu. Tu jedna uwaga. Wartości przysłony opisane na obiektywach odnoszą się do ich maksymalnych otworów, a cyfry mają oznaczenie odwrotne względem ich wielkości. I tak maksymalny otwór może mieć wartość np F/2.8, a minimalny np F/22. Są również obiektywy, które mają w tym miejscu o wiele więcej cyfr. Na zdjęciu widzimy wartość 1:3,5-5,6. Czemu są dwie?Takie oznaczenia spotkacie na obiektywach zmiennoogniskowych, czyli posiadających tzw. zoom, tu ta wartość (zmienna ogniskowa) podana jest w milimetrach i wynosi 15-85mm, co daje niemal sześciokrotny zoom, bo prawie tyle razy 15 mieści się w 85. Proste prawda? Piszę o świetle, a wy wiecie już czym jest zoom :) Na najkrótszej wartości pracy obiektywu (15mm) ten otwór to właśnie F/3,5, a dla 85mm to F/5.6. Po prostu wraz ze zmianą ogniskowej otwór przymyka się samoczynnie utrzymując jednak swoje pełne otwarcie. Są też obiektywy zmiennoogniskowe o stałym świetle i na nich znajdziecie również jedną wartość przysłony i będzie ona stała bez względu na zastosowaną ogniskową, czyli wspomniany zoom. Zmiennoogniskowy obiektyw canon ze stałym światłem EF70-200/2.8 Po tym nieco przydługim, lecz niezbędnym wykładzie wracam do wątku. Tak więc jak już łatwo się domyślić, przysłona będzie ustalała jaka ilość światła wpadnie do środka naszego aparatu. Wiadomym jest, że im otwór będzie większy, tym światła będzie więcej. Zmiana tego parametru w różnych aparatach odbywa się mniej więcej w ten sam sposób, tu jednak odsyłam każdego z Was do instrukcji obsługi posiadanego sprzętu. Można też przypisać tą funkcję pod osobne kółko sterujące, jeżeli Wasz aparat takowe posiada. Ok, mamy już pierwszy działający i opisany mechanizm. Kolejnym jest tzw. migawka, która działając na zasadzie kurtyny odsłania matrycę aparatu umożliwiając jej naświetlenie Na zdjęciu otwarta i zamknięta migawka w aparacie cyfrowym. Ponieważ w treści jest otwarcie i zamknięcie migawki, logika podpowiada, że dzieje się to w określonym czasie i jest to kolejny mechanizm i parametr, którym trzeba się posłużyć, aby odmierzyć odpowiednią dla poprawnego naświetlenia zdjęcia porcję światła. Tu matematyka jest banalna, im więcej cyfr, tym czas jest krótszy, wynika on z podziału sekundy na części. Tak więc czas 1/50 będzie dłuższym niż 1/200. Wiadome i raczej nie wymagające tłumaczenia. Migawka w każdym aparacie jest taka sama (uogólniając) i nie wymaga ona tak szczegółowego tłumaczenia jak przysłona i jej otwór. Jest jeszcze jeden parametr, i chociaż nie ma on nic wspólnego z pracą poprzednich w sensie że nie jest parametrem mechanicznym, trzeba brać go pod uwagę. Piszę o tzw czułości matrycy wyrażanej w wartościach ISO. Jest to nic innego jak wrażliwość matrycy na światło. Poprawnym jest też stwierdzenie szybkość ISO, gdyż większa czułość matrycy na światło to jej zwiększona reakcja na światło wpadające do wnętrza aparatu. Teraz jak to połączyć w całość? Przy pomocy przysłony i migawki odmierzamy właściwą proporcję światła, jaka ma paść na matrycę, która ma go odebrać na odpowiednio ustawionej czułości. Jaka czułość jest właściwa? To zależy od sytuacji, ogólnie mówi się że powinniśmy fotografować na najniższej dostępnej czułości, co nie oznacza, że zawsze powinniśmy fotografować na ISO 100, ponieważ w gorszych warunkach oświetleniowych może to oznaczać że czas naświetlania dla poprawnej ekspozycji może się wydłużyć do tego stopnia że wykonanie zdjęcia z ręki nie będzie możliwe. Dwa poniższe zdjęcia wiele Wam w tej sytuacji wyjaśnią Zdjęcie z lewej strony pokazuje zależności, jakie występują pomiędzy otworem przysłony, czasem naświetlania i wartością ISO, zdjęcie z prawej pokazuje kiedy jakiej wartości ISO należy używać. Jest to tabela bardzo uniwersalna, lecz jak najbardziej odpowiadająca sytuacjom, w jakich przyjdzie Wam wykonywać zdjęcia. Pozostaje kwestia tego jak dobrać te parametry, aby zdjęcie było odpowiednio naświetlone. O tym informuje Was aparat pokazując wskazania światła na tzw. drabince ekspozycji, zdjęcie poniżej Widoczna zarówno tu, w wizjerze jak i na górnym wyświetlaczu zaznaczona żółtą ramką dla idealnej proporcji światła powinna wskazywać zero. To informuje Was o tym że z naszego obiektu została pobrana odpowiednia ilość światła. Aby nieco Wam pomóc, podam bardzo ogólnikowe ustawienia aparatu na dobrą pogodę do wykonania zdjęć krajobrazowych. Dla wartości ISO100 ustawcie przysłonę F9 i dobierzcie czas naświetlania tak, aby wskaźnik na drabince ekspozycji znalazł się na zerze. Oczywiście nie zapomnijcie wcześniej ustawić aparat na tryb pracy M. Tryb ten znajdziecie na pokrętle na górze aparatu, zdjęcie poniżej W różnych aparatach możecie się spotkać z innym zestawem skrótów literowych, jednak tryb M jest w każdym aparacie. Ustawienia czasu dokonacie kręcąc kółkiem przy spuście migawki, a do przysłony trzeba dodatkowo wcisnąć przycisk AV, na nim jest kwadracik ze znakami + - i literami AV. Trzymając go wciśniętego kręcimy kółkiem )(tym samym, którym zmienialiście czas) i dokonujecie wyboru wartości przysłony. Jeżeli na Waszych aparatach nie widać wspomnianych przycisków, musicie zajrzeć do instrukcji obsługi i odszukać w jaki sposób dokonuje się taką zmianę. Generalnie chodzi jednak o to, żeby sterując wielkością otworu przysłony i długością czasu naświetlania wprowadzić na matrycę aparatu określoną ilość światła. Uwierzcie, po opanowaniu to proste. W kolejnym wpisie omówię pozostałe tryby z automatycznymi włącznie i jak się mają one do ręcznego ustawiania światła. Pytajcie gdy coś jest niejasne, gdy czegoś nie wiecie. Pozdrawiam, i do kolejnego wpisu :)
1 Komentarz
Canon40D+ sigma 18-50 f/9 Tv1/125 ISO 100 Mówi się że fotografia to światło i jest to najprawdziwsza prawda, bo bez niego zwyczajnie nic nie widać. Fotografując rejestrujemy światło odbite i dopóki temat zdjęcia będzie oświetlany, tym samym widoczny dla nas, wykonanie zdjęcia będzie możliwe. W poprzednich wpisach postarałem się wyjaśnić znaczenie i ważność pojęcia kadru. Światło idzie tu niemal w jednym szeregu. Co jest najważniejsze w tym zagadnieniu? Ilość i jakość światła. Aby nasze zdjęcie prezentowało się w jak najbardziej poprawny sposób, musimy umieć wykorzystać zarówno warunki jakie zastaniemy w miejscu wykonywania zdjęcia oraz posiadany sprzęt. O ile aparat lub telefon dają takie możliwości możecie jeszcze samemu ustawić ile światła ma konkretnie wpaść na matrycę i zapisać się jako obraz. Posługując się przykładami skrajności, mogę pokazać co oznacza zbyt duża lub zbyt mała ilość światła na zdjęciu Światła na zdjęciu jest zbyt mało. Oczywiście nie mam tu na myśli zachmurzonego nieba, tylko to że istniejącego w tych warunkach światła dotarło zbyt mało na matrycę. Większa jego ilość pozwoliłaby na wydobycie szczegółów z drzew po lewej stronie, które tu tworzą niemal jednolitą ciemność. Oczywiście zwiększenie ilości światła wpłynęłoby też na inne elementy na zdjęciu, jaśniejsze byłoby niebo czy zaśnieżone pole, lecz obrabiając zdjęcie pozbędziemy się tego nadmiaru bez szkody dla zdjęcia. Gorzej w drugą stronę, gdy może okazać się, że rozjaśniając ciemne miejsca wydobywamy szum. Czym jest to zjawisko, napiszę w serii wpisów dotyczących podstaw postprodukcji (obróbki) zdjęcia. Zdjęcie w takiej też postaci nie ma głębi lub jest ona nieznacznie widoczna dla odbiorcy Cokolwiek było by tu tematem zdjęcia, światła jest na nim zwyczajnie zbyt dużo. Zbyt duża jego ilość wpadła przez obiektyw na matrycę aparatu. Tu nawet jego redukcja w programie mogłaby okazać się niewystarczająca. Co do samego zdjęcia, wykonane zostało telefonem ot tak sobie bez większego zastanowienia się nad czymkolwiek. Oba powyższe przykłady pokazują jak brak wiedzy o właściwym naświetlaniu może negatywnie odbić się na wyglądzie Waszych fotografii. Jest i trzeci częsty błąd Jasne jest zbyt jasne, a ciemne zbyt ciemne. Tu błąd polega na fotografowaniu w niewłaściwym miejscu, a jeżeli miejsce ma być właśnie to, to w niewłaściwym czasie (słońce jest wysoko i mocno świeci) lub z niewłaściwej strony (zdjęcie wykonane niemal pod ostre światło). Oprócz opisanych wad, ostre światło ma wpływ na kolory dodając maksymalnie dużo kontrastu między ciemnym a jasnym miejscem i zuboża kolory, stają się one wypłowiałe. Oczywiście na początku przygody z fotografią takich błędów pojawia się więcej, lecz tu skupiam się na tych związanych ze światłem. Dobrze więc, zapytacie w takim razie jaką miarą odmierzyć tą prawidłową ilość światła? Tą miarę musicie sobie sami zainstalować w głowach, żadna czarna magia. Narzędzia to ustawienia w aparacie i prosta wiedza o tym kiedy światło jest łagodne, a kiedy nie i jak sobie radzić z jego nadmiarem lub brakiem. Posiadając tą wiedzę jesteście w stanie nawet w środku dnia wykonać poprawnie naświetlone zdjęcie, przykład poniżej Zdjęcie wykonane latem, w godzinach wczesnego popołudnia, więc wysokiej jeszcze aktywności słońca na niebie. Lecz gdy jego światło zostanie zasłonięte przez korony drzew, staje się ono miękkie, delikatne i przede wszystkim właściwe dla zdjęcia. W tym miejscu i w tym czasie można było wykonać poprawnie naświetlone zdjęcie nawet telefonem. A jak z właściwym światłem zastanym? Zachód słońca daje nam właśnie idealne, ciepłe i miękkie światło. Oświetlane obiekty nie mają już agresywnego kontrastu, kolory są równe, miękkie i dobrze nasycone. Czas, jaki mamy wtedy do dyspozycji określany jest mianem złotych godzin i zazwyczaj trwa około trzech godzin do samego zachodu słońca. Analogicznie, wschód i okres około dwóch godzin po nim jest również takim okresem, wtedy jednak światło ma chłodniejszą barwę. Wiadomym tez jest że nie kierujemy obiektywów centralnie w słońce, gdy mimo złotych godzin jego barwa jest bliska białej. Można tak oczywiście zrobić gdy jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani tak sprzętowo jak i pod kątem wiedzy. W większości przypadków możemy jednak śmiało korzystać nawet z telefonów, czy aparatów automatycznych i cieszyć się przyzwoicie wyglądającym obrazkiem. Jak wspomniałem w jednym z pierwszych wpisów, fotografia to nie sprzęt, a wiedza i wyobraźnia. Fotografia ogólnie. Sprzęt ma zwyczajnie swoje zastosowania i omówię je szczegółowo w kolejnym wpisie, gdzie przyjrzymy się cyferkom, jakie pokazuje nam nasz aparat gdy robimy zdjęcie, co one oznaczają i jak się to ma do ilości światła, która tworzy nam zdjęcie. Jak zawsze czekam na komentarze, pytania, uwagi. Pozdrawiam :) Canon 40D+sigma 18-50 f/13 Tv 1/50 ISO 320 .Ostatnim elementem dobrego kadru jest jego kompozycja. Jest o tyle ważna że o ile mocne punkty kadru i przecięcie płaszczyzn tworzą jakąś optyczną wypukłość podkreśloną przez umieszczenie jej w odpowiednim miejscu to kompozycja określa ile, czego i gdzie ma być w naszym kadrze, jak zachować jego równowagę i czytelny porządek składający się na jego spójną całość. Istotnym jest tu umiejętne rozplanowanie kadru pod tym kątem. Bez względu na mnogość lub wręcz ubogość elementów zwykle równowaga jest tu kluczem do sukcesu, chociaż umiejętne złamanie tej zasady produkuje nieszablonowe i czasem kontrowersyjne obrazki, które tak samo jak bardzo gryzą w oko, tak samo mocno każą do siebie wracać. To jednak fotografia wysokiego lotu wymagająca lat praktyki, dobrego poznania siebie oraz otaczającego nas świata, bowiem tematów jest bez liku, a w którym się odnajdziecie, tego na początku nie wie nikt, nawet wy :) Ok, zdjęcie w nagłówku, kompozycja zamknięta, właściwie wszystkie boki kadru zostały wypełnione przez treść obrazka. Zamknięta, czyli taka, która zamyka wolną przestrzeń w kadrze i widać to na zamieszczonym zdjęciu. Lewa i prawa strona to drzewa, dół ziemia i woda, górę zamykają korony. Zwróćcie uwagę, że wypełnienie nie odnosi się wprost do mocnych punktów, poszukajcie na zdjęciu co znajdziecie w ich miejscach. Praktycznie każde z tych miejsc czy określone jak duży kamień po prawej czy nie, jak woda po lewej przyciągają spojrzenie w takim samym stopniu. Nieco obserwacji tego co macie blisko siebie pozwoli Wam przed wykonaniem zdjęcia określić to o czym tu napisałem w podobny sposób. Dodając do tego poprzednio opisane zagadnienia jesteście w stanie zbudować ciekawy kadr. Warto też spojrzeć na linie jakie tworzą się na zdjęciu, a które wyznacza tu natura. Jak je odbieracie? Powyższe zdjęcie jest niemal całkowicie wypełnione przez różnego rodzaju elementy, całość jest spójna i czytelna. Czy można inaczej? Jasne, że można. 1,2 - linie tworzące kompozycję kadru 3 - strefa mocnych punktów Generalnie sytuacja podobna, lecz światło, które odcina tu krawędzie kadru, niejako otwiera kompozycję koncentruj ac jej główne elementy w jego wnętrzu. Widoczne dwa pnie, rozbłysk promieni wschodzącego słońca oraz kierunek, z którego wychodzą tworzy tu skromniejszą całość. 1,2- linie tworzące kompozycję 3 - widoczne miejsce zamknięcia kompozycji Na tym zdjęciu widać kompozycję częściowo zamkniętą, jest otwarta przestrzeń, jest kierunek układu elementów wypełniających kadr. Można tu również zobaczyć to o czym pisałem w poprzednim wpisie, czyli o przecięciu się płaszczyzn kadru z płaszczyzną kompozycji. Najprościej, jak tylko można, tu akurat w fotografii close-up,coś blisko makro. Główny temat widoczny jak nic innego, boki kadru otwarte, wypełnienie tworzy fantazyjnie rozmyte tło Minimalizm, chociaż można bardziej pójść w skromność. Jedna pionowa kreska, jeden motyw i nic poza tym oprócz światła, które może przyciągnąć uwagę. Minimalizm mimo swej skromności może powiedzieć i pokazać czasem więcej, niż najbardziej złożona kompozycja. Pamiętajcie, że fotografie to w dużym stopniu emocje i potrafią mówić wyjątkowo mocno, gdy cala reszta kadru jest równie przemyślana jak jej główny temat. Teraz jednak skupiamy się na najbardziej podstawowych rzeczach, które mają Wam pomóc w prawidłowej budowie kadru.
Pamiętajcie, aby w przypadku widocznej otwartej przestrzeni w kadrze poświęcić jej więcej miejsca dając niejako "oddech" głównemu tematowi zdjęcia. To reguła, od której oczywiście są odstępstwa, lecz trzeba wiedzieć co i dlaczego się robi. Oczywiście, niech Wasze kompozycje będą proste (pilnujcie horyzontów), ciekawe, jeżeli zauważyliście coś, co szczególnie przyciągnęło Waszą uwagę, bądźcie pewni że inni również to zauważą. Ponieważ w prywatnych wiadomościach dostaję zapytania o właściwą ekspozycję, od następnego wpisu rozpocznę temat poświęcony właśnie temu zagadnieniu. Czekam na Wasze pytania i komentarze. Pomagają mi one w dobieraniu tematów względem ich kolejności. Jest w miarę wcześnie, więc miłego dnia :) Canon40D + sigma 18-50/2.8-4.5 f/10 Tv1/50 ISO 320 Zacznę nieco inaczej, bo od opisu zdjęcia w nagłówku. Odniosę się tu do pierwszego z pojęć, czyli do perspektywy. Zasadniczo w fotografii są trzy jej rodzaje, żabia, gdy patrzymy przez obiektyw do góry właśnie tak jak żaba patrzy na wszystko z dołu, jej przeciwna, czyli ptasia, gdzie to robimy zdjęcia patrząc z góry ( z lotu ptaka ) oraz normalna, czyli gdy mamy aparat na wysokości swojego wzroku. Tu jednak są pewne warianty. Możemy przyklęknąć z aparatem, czy położyć się i wciąż mieć go w osi wzroku i robić zdjęcia na wprost. Jest to spójne z pewną ważną w fotografii portretowej zasadzie, która brzmi "zejdź z aparatem do poziomu wzroku modelki/modela". Oczy w portrecie, zwłaszcza w ciasnym, przykuwają jak nic innego, o ile kompozycja nie skupia uwagi odbiorcy na czymś innym. No ale wracając do powyższego zdjęcia. Wykonane w zeszłym roku w połowie listopada co w sumie jest bez znaczenia, natomiast warto napisać, że do jego wykonania położyłem się na ziemi, bo taka właśnie pozycja dała mi pożądany efekt, czyli mogłem "zajrzeć pod mgłę" i uzyskać częściowe odbicie drzew w wodzie oraz lepiej pokazać wyrastające z dna zbiornika kępy korzeni. Wybór poziomy z jakiego będziemy wykonywać zdjęcie jest bardzo istotny, bowiem wraz z wykorzystaniem tego jak posłużyć się trójpodziałem i mocnymi punktami kadru jeszcze bardziej uwydatni to co chcemy na zdjęciu pokazać. Zwróćcie uwagę, że dokładam już kolejny element i nie bez powodu w takiej właśnie kolejności w poszczególnych wpisach. Odniosę się do tego pod koniec tego zagadnienia. Należy jednak wiedzieć o pewnej istotnej różnicy. Leżąc i wykonując zdjęcie niekoniecznie wykonujemy je z żabiej perspektywy, jeżeli nie patrzymy do góry. Przykład zdjęcia wykonanego żabim spojrzeniem jest poniżej. Wykonując to zdjęcie stałem bardzo blisko drzewa. Takie ujęcia pozwalają na pokazanie potęgi tematu naszego zdjęcia chociaż ta sosna do małych w istocie nie należała, lecz takie właśnie zdjęcie wyjątkowo mocno podkreśla wielkość drzewa. Można również w ten sposób uzyskać ciekawie wyglądające zdjęcia architektury tak na zewnątrz, jak i w środku budynku. Co do samego kadrowania na zdjęciu, jest tu widoczna sytuacja, w której centralne ułożenie tematu zdjęcia nie przeszkadza, ponieważ kompozycja zachowuje pewną symetrię i harmonię, a nasze oczy lubią oglądać takie układy, w których jest jakiś sens, spójność. Nieco inaczej ma się do tego perspektywa ptasia, gdzie patrzymy niejako z góry. Przykład takiego zdjęcia zamieszczam poniżej. Zdjęcie wykonałem stojąc na wzniesieniu i starałem się objąć w kadrze część starego strumienia, zmurszałych korzeni, pni drzew. Efekt jest ciekawy i można go przenieść na inne tematy zdjęć, trzeba jednak uważać na pewną pułapkę. Pstrykanie z góry jest bardzo popularne wśród osób, które z fotografią nie mają nic wspólnego poza posiadanym aparatem w telefonie a wykonywane zdjęcia nie mają zbyt wiele wspólnego z tym o czym pisałem wcześniej. Jeżeli nie jesteście pewni, wykonajcie kilka zdjęć z różnych wysokości. Z czasem będziecie pewni jak się zabrać do wybranego tematu. Nie wszystko jednak zawsze da się idealnie wykadrować, zwłaszcza gdy jest się na etapie nauki. Wtedy, gdy nie jest się pewnym, zawsze lepiej jest mieć na zdjęciu więcej, niż mniej i w domu na spokojnie przyjrzeć się zdjęciu i spróbować przyciąć go do właściwego wyglądu. Można to zrobić w każdym programie do obróbki zdjęć. Przykłady takiego cięcia zamieszczam poniżej. Pierwsze ze zdjęć to oryginał. Był wieczór, ja byłem bez statywu, więc chcąc zrobić zdjęcie musiałem unieruchomić jakoś aparat, ponieważ czas naświetlania dla f/16 i iso 100 wynosił 2,5 sekundy. Pomimo dobrego technicznie rozplanowania choćby linii horyzontu w dół kadru zmieścił się nie do końca proszony gość w postaci kamienia, który będąc kilka cm od obiektywu wyszedł zwyczajnie nieostro, przez co skutecznie odciąga wzrok od reszty zdjęcia. Można temu zaradzić kadrując zdjęcie w programie. Ponieważ zestaw który aktualnie posiadam generuje wysokiej jakości obrazek, mogłem obciąć sporą część zdjęcia (spadek rozdzielczości przy kadrowaniu nie wpłynął tu zbytnio destruktywnie na obrazek zapisany dla potrzeb prezentacji w sieci) i wyszło w taki sposób Zdjęcie jest do bólu skromne, żeby nie powiedzieć ubogie, ale wykonane dla potrzeb tego wpisu. Chciałem zobrazować błędy, jakie mogą wyniknąć w trakcie wykonywania zdjęcia i jak można sobie z nimi poradzić. Kończąc, napiszę nieco o poprawnym sposobie nauki. Nie uczcie się fotografii na zasadzie wszystko na raz, bo nic z tego nie wyjdzie. przeczytajcie jedno zagadnienie i spróbujcie ogarnąć go w plenerze z aparatem. Gdy dojdą kolejne, będziecie już posiadali pewną wiedzę, a nowa nie będzie tak rozległa jak całość tematu kadrowania, w którym można by jeszcze wiele napisać. Pozostaje jeszcze nie ruszona sprawa kompozycji, którą przekładam na kolejny wpis. Czytajcie, piszcie i pytajcie. A przede wszystkim, uczcie się i róbcie nowe zdjęcia :) Pozdrawiam :)
Canon 40D+ sigma 18-50/2.8-4.5, f/11 Tv 1/125 ISO 100 Zacznę inaczej niż zwykle. I chociaż to co napiszę nie ma żadnego związku z dalszą treścią to rzuciłem palenie. Ot tak, w jednej chwili. No ok, nie pierwszy raz. Bo zwyczajnie lubię palić. Czy raczej lubiłem. Ale rzucam i koniec. Nie, nie liczę na poprawę zdrowia czy nadmiar gotówki, bo w dzisiejszych czasach oba powody mają się nijak do tego z czym są kojarzone gdy przestaje się palić. Dobra, nieważne, miałem napisać i napisałem. Do tematu. W poprzednim wpisie napisałem o podstawach kadrowania w najprostszy z możliwych sposobów. Nie chcę wprowadzać zawiłości jakich wiele w istniejących już wpisach w sieci na ten temat. W sumie samo kadrowanie jest proste, podobnie zresztą jak wszystko co w fotografii, należy jednak to zrozumieć i umieć sobie wyobrazić. W poprzednim wpisie zamieściłem prosty przykład kadrowania w oparciu o mocne punkty oraz trójpodział. Prosty, do zastosowania w każdej sytuacji tak w poziomie jak i w pionie. Jednak kryje się tu pewna pułapka. Nie we wpisie nie ma błędu. Chodzi o dosłowne i płaskie umieszczanie obiektów w kadrze na zasadzie "na chama". Ok, jest tam, gdzie być powinien, ale nic może z tego nie wyniknąć. Czasem to jak najbardziej jest na miejscu i nazywa się minimalizm, jednak najczęściej jest to płaskie wręcz barbarzyńskie wsadzenie czegoś w obrys zdjęcia Powyższe zdjęcie zamieściłem, aby pokazać o czym pisałem wcześniej. Może nie jest to skrajny minimalizm, jednak kadr jest płaski, nie ma głębi, co może być tu odbierane jako błąd, lub zwyczajnie jako takie sobie ujęcie, jednak w mojej opinii taki widok jest tu jak najbardziej na miejscu. Może nawet bym wolał, żeby świerkowego lasu w tle nie było ( mam nadzieję, że minister środowiska nie potraktuje sprawy zbyt dosłownie :D ). Generalnie wszystko co widzimy pokazuje swoje trzy płaszczyzny i warto postarać się tak stanąć przed obiektem, aby pokazać jego trójwymiarowość. Raz, dla lepszego wypełnienia kadru, dwa dla wyeksponowania tematu zdjęcia w jak najlepszy sposób. Dotyczy to wszystkiego co fotografujemy, drzewa, ludzie, domy, pojazdy, to nie ma znaczenia. Jeżeli płaszczyzna obiektu nie jest równoległa do płaszczyzny kadru, uzyskujemy właściwy efekt. Przykładem niech będzie może poniższe zdjęcie Na zdjęciu widać bardzo wiele płaszczyzn w osi XY i nieco mniej w osi Z, tu akurat posłużyłem się matematyką, ale gdybym stanął z aparatem na wprost budynku, efekt byłby mierny... Najprościej jest zwyczajnie spróbować sfotografować zamknięte pudełko, kostkę Rubika czy cokolwiek w tym stylu. Zróbcie ujęcie na wprost, z rogu, z góry i zobaczcie co dało najciekawszy efekt. Następnie znajdźcie coś poza domem, idealnie do tego nadają się budynki, i chociaż ciężko będzie zrobić coś sensownego z góry, to można próbować z dołu, tak blisko jak i z dala od ściany. Podobnie można (i nawet trzeba) fotografować ludzi, zdjęcia pokazujące więcej płaszczyzn są zwyczajnie ciekawsze, pełniejsze w treści, dają więcej możliwości gdy ustawiamy osobę do zdjęcia Przykład pokazania kilku płaszczyzn w portrecie nadał tu treści, pozytywnie wpłynął na kadr, pozwolił coś zaplanować. Oczywiście można fotografować ludzi na wprost, czy z profilu. Można, o ile pozwala na to kompozycja, potraficie to zaplanować, widzicie to jako coś ciekawego. Fotografia jest prosta, nawet bardzo, wymaga jednak wyobraźni, zrozumienia i myślenia o tym co się chce zrobić. Wtedy daje efekt. Dobry efekt. Bo tak na prawdę w kwestii samego kadru nie ma znaczenia czym robimy zdjęcie. To może być prosty kompakt czy nawet telefon. Bo akurat tym da się kadrować. Nawet jeżeli to automaty, można uzyskać ciekawy kadr bez wymówek, że nie ma się dobrego aparatu. Wiedza kiedy i po co wyzwalamy migawkę jest bezcenna, gdy wiemy jak i co na zdjęciu chcemy pokazać. Kończąc, jeżeli chcesz nauczyć się dobrej fotografii, naucz się dobrze kadrować. Tylko nie naucz się tego co napisałem czytać, a kadrować. Oglądaj to co masz przed sobą. Uczysz się, więc wszystko może zająć Ci więcej czasu. Warto poświęcić go nieco więcej, jeżeli ma to dać efekty. W kolejnym wpisie będzie też o kadrowaniu i zajmę się zamknięciem lub otwarciem kompozycji, kiedy i dlaczego tak a nie inaczej. Spójrzcie jeszcze na zdjęcie na początku wpisu. Tak w idealny sposób pokazałem jak wygląda przecięcie dwóch płaszczyzn ( kadru i tematu zdjęcia) w sposób dający efekt 3D. Pozdrawiam :)
Canon 40D + EFs18-55 IS ll F/10 1/50 ISO250 Właściwie to tu zaczyna się fotografia. Nie od światła, a właśnie od kadru. To pokazanie tego co chcemy we właściwy sposób skłania odbiorcę do zatrzymania się przy naszym zdjęciu, nawet czasem do delektowania się widokiem. To kadr właśnie jest pierwszym i najważniejszym środkiem wyrazu artystycznego (nie bójcie się tu używać wielkich słów, fotografia ma wiele z artyzmu) i w istocie rzeczy to właśnie od niego najwięcej zależy. Czym jest kadr? To odpowiednie rozmieszczenie elementów pierwszego , drugiego planu oraz tła w sposób harmonijny na obszarze roboczym. Na marginesie, wymyśliłem to w drodze do sklepu po fajki, ale jak najbardziej jest to właściwe. Zdjęcia? Niekoniecznie. Kadrowanie to nazwa wynikająca ze słowa kadr, czyli powierzchni roboczej na której powstaje zdjęcie czy klatka filmu. Pierwotnie wywodzi się to natomiast z malarstwa, gdzie należało wykorzystać płótno umieszczone na sztaludze w maksymalnie najlepszy sposób umieszczając elementy kompozycji w sposób przyciągający oko. Wtedy to właśnie powstawały pewne ważne zasady przeniesione z malarstwa na fotografię. Wtedy to właśnie okazało się że krajobraz i portret można przenieść bezpośrednio zamieniając jedynie paletę z farbami i pędzel na aparat. Do końca lat 30-stych ubiegłego wieku w temacie kadru i światła powiedziano wszystko. Nie ma miejsca na nowości, te powstałe w ostatnich czasach są jedynie wariantem rozwojowym tego co było. Wracając, kadr ma skupiać uwagę odbiorcy na tym co w zdjęciu jest istotne. Jak się do tego zabrać? Czym się kierować? Powyższe zdjęcie pokazuje trójpodział stosowany od dawna tak w fotografii jak i wcześniej w malarstwie. Linie i ich przecięcia tworzą tzw. mocne punkty kadru, a umieszczone w ich ścisłym otoczeniu lub bezpośrednio na nich przedmioty są właśnie tymi przyciągającymi wzrok. Tu akurat z lewej strony jest to drzewo, z prawej natomiast wystający z ziemi korzeń. Są one punktami odniesienia dla drugiego planu i tła, które tworzą tu oddalone drzewa oraz mgła i padające promienie światła. Kompozycja jest kompletna, wykonana z niskiej perspektywy, wtedy leżałem na ziemi. Co mi to dało? Fotografując ten widok od dołu optycznie wyolbrzymiłem to co widziałem nadając wszystkiemu potęgi i wielkości. To wszystko uzyskałem samym tylko przemyślanym kadrowaniem. Gdybym stał w trakcie wykonywania tego zdjęcia korzeń z prawej straciłby na swoim wyglądzie, a reszta drzew wyglądałaby ot tak sobie. Niska perspektywa sprawdzi się też w fotografii np. kwiatów, czy ptaków wodnych, które fotografowane niemal z poziomu wody prezentują się o wiele lepiej, niż z góry, gdy stoimy. Zejście w obiektywem do poziomu modela podkreśla go w całości kompozycji, a jego umieszczenie w wymienionych mocnych punktach zwraca uwagę odbiorcy. Warto tu wspomnieć o tzw, wypłaszczeniu zdjęcia, gdy obiekt ustawiony jest względem nas bezpośrednio na wprost lub bokiem pokazując jedną tylko płaszczyznę. Gdy oś obiektu nie pokrywa się z osią kadru widzimy zazwyczaj dwie płaszczyzny obiektu co nadaje mu trójwymiarowości uwypuklając go niejako. Oczywiście zdjęcia wykonywane z pozycji stojącej lub z góry również mogą być jak najbardziej poprawne, zależne jest to od tematu zdjęcia czy samego położenia obiektu. Dobrze jest gdy robiąc ćwiczenia wykonamy ujęcia z różnych kierunków i wysokości, co daje wskazówki jakimi się kierować chcąc prawidłowo wyeksponować siedzącą na ławce osobę, stojący samochód, budynek czy rosnący kwiat. Należy też unikać wtrąceń w kadr, mam tu na myśli elementy które są w małej części widoczne z boków, z dołu lub z góry kadru, a które w żaden sposób nie stanowią jego części. Skutecznie odciągają wzrok odbiorców gryząc się z kompozycją. Bez względu na orientację kadru, pion lub poziom punkty pozostają w tych samych miejscach. Należy też pamiętać o utrzymaniu położenia kadru względem orientacji fotografowanego obiektu. Canon 40D+ EF50/1.8+ pierścień 31mm F/4.0, 1/80 ISO 500 Jak widać na powyższym zdjęciu (znów niska perspektywa) zdjęcie wykonane w pionie o wiele lepiej podkreśla kwiat będący w takiej samej orientacji do kadru. Dlatego też często takiego układu używa się w trakcie fotografii portretowej gdy postać wypełnia większość kadru. Warto tu wspomnieć, że w tzw ciasnych portretach w mocnym punkcie kadru staramy się umieścić oko. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe i czasem dochodzi do przesunięcia, tym niemniej zawsze zachowana jest pewna bliskość i w ten sposób całość ma nadany sens. W kolejnym wpisie rozwinę temat kompozycji w odniesieniu do kadru, opiszę sytuacje gdy pewne zasady można nagiąć lub złamać. Kończąc, gdy organizowałem pierwsze warsztaty fotograficzne, zdecydowałem się na góry, konkretnie na Sudety. Stare i porośnięte lasami idealnie nadawały się do dokładnego pokazania kursantom czym jest kadr i jego linie, jak działa perspektywa i jak wygląda prawidłowa kompozycja. Tak, las jest bardzo dobrym miejscem do ćwiczeń. Pytajcie w komentarzach o wszystko, być może wynikną nieporuszone we wpisie treści. Pozdrawiam :)
Miało być o czymś innym. I miało być każdego dnia. Ale korzystając z okazji, że mało kto tu zagląda, zrobiłem sobie nieco wolnego dopóki jeszcze mogę. Więc o co chodzi z tytułem? To taka pewna prawidłowość, która powinna mieć miejsce w fotografii. Proste pytanie, po co robimy zdjęcia? Bez żadnych górnolotnych sloganów, frazesów, czy tym podobnych. Żeby komuś coś pokazać, prawda? No i tu się wszystko zaczyna. Bo żeby coś pokazać we właściwy sposób, trzeba mieć pojęcie o kadrze. Trzeba wiedzieć czym są mocne punkty, po co jest ta głupia siatka z linii, która jakiś idiota dodał do aparatu w Waszym telefonie (dla jasności, nie głupia i nie idiota), czym jest perspektywa i jakie są jej rodzaje, co to jest kompozycja otwarta i zamknięta. Na dobrą sprawę znając już same pojęcia można szukać informacji na ich temat i po zdobyciu tej wiedzy zacząć robić zdjęcia nawet telefonem, bo poprawnie kadrować można czymkolwiek. Ok, mamy kadr i co dalej? Światło. Nie każdy obiekt (przedmiot, człowiek, zwierzę roślina, drzewo. cokolwiek) będzie prezentował się dobrze w jednakowych warunkach oświetleniowych. Oczywiście pojęcie złotych godzin jest jak najbardziej aktualne i to w tym właśnie czasie mamy do dyspozycji najlepsze do fotografowania światło. Jednak aparaty mają możliwość wpływu na to w jaki sposób to światło zostanie zarejestrowane i żaden z tych podłych drogich gadów nie zrobi tego za nas o ile nie są one ustawione w tryb auto. Dochodzi więc zagadnienie związane z regulowaniem w aparacie ilości wpadającego na matrycę światła. Warto zapoznać się z tym co robi przysłona, migawka i jak ma się do tego ISO (czułość) matrycy. Aparaty są wyposażone w obiektywy, stałe lub wymienne o różnej jasności i zakresie pracy, co przekłada się na kolejne zagadnienia, czyli na głębię ostrości oraz skalę odwzorowania i wypełnienie fotografowanym obiektem kadru. Jedne pracują szybciej, inne wolniej, jedne mają stałą wartość przysłony, inne zmienną, czy wreszcie są też stało i zmiennoogniskowe. Kolejna wiedza, która jest niezbędna do prawidłowego używania posiadanego sprzętu. A skoro o sprzęcie, to warto wspomnieć o pomiarze światła, pracy modułu ostrzenia. Zrobione zdjęcie w większym lub w mniejszym stopniu poddaje się obróbce, zależne jest to od formatu zapisu oraz tego co chce się osiągnąć w efekcie końcowym. I jest kolejna wiedza tym razem już z pracy na jakimkolwiek programie do obróbki zdjęć. Dużo tego? Zależy jak na to spojrzeć. Chcąc robić dobre zdjęcia warto się tego wszystkiego nauczyć. Celowo nie wchodzę tu w wyjaśnianie pojęć, gdybym chciał to robić, ten wpis skończyłbym rano i konia z rzędem temu, komu chciałoby się to czytać. Podałem w dużym skrócie to co niezbędne. Wiedza, którą trzeba znać i operować. Kadr, światło, sprzęt i obróbka. Tylko tyle i aż tyle. Jeżeli ktokolwiek po przeczytaniu wyciągnął z tego tekstu właściwe wnioski, będzie wiedział o co pytać.Dołączone zdjęcie wykonałem aparatem canon 400D z obiektywem canon EF50/1.8z pierścieniem pośrednim 31mm. Zastosowałem przysłonę f/2, czas pozwalał mi na zrobienie zdjęcia z ręki, miałem też miękkie światło w popołudniowych godzinach. Wiedziałem co chcę zrobić i jak to pokazać. I tyle wystarczy, żeby robić poprawne zdjęcia. Pozdrawiam.
Tak to mniej więcej wygląda na początku. Nie, nie każdy na początku kupuje akurat lustrzankę i akurat canona, ale najczęściej jest to prosty model aparatu z podstawowym obiektywem. Głównym kryterium wyboru najczęściej jest cena, często też brak rozeznania i margines zachowawczy na którym jest napisane "a jak mi się to nie spodoba?". Z drugiej strony są już pewne oczekiwania, w wyobraźni powstają wizje przepięknych zdjęć o bajecznych kolorach, ujęte barwne zachody, kolorowe aglomeracje czy zdjęcia ludzi, zwierząt, pojazdów, etc. Tak po prawdzie mało kto wie czy nawet myśli co konkretnie kupił. Dla jasności: zakup podstawowego aparatu z podstawowym obiektywem to dobra decyzja, jeżeli w danym momencie stać Was było akurat na dany model. I nie ma większego znaczenia czy jest to canon, nikon, pentax, nie ma też znaczenia czy w ogóle jest to lustrzanka. Do nauki fotografii niezbędny jest aparat. Jak pisałem w poprzednim wpisie, aparat dający możliwość samodzielnej korekty ustawień. W internecie można przeczytać że początkujący powinien dostać (czytaj kupić sobie) do nauki aparat z obiektywem stałoogniskowym (takim bez zooma) i uczyć się mysleć komponując kadr. Jest w tym racja i pewna poprawność. To twarda szkoła fotografii. Dobra, lecz od samego początku wymagająca wiedzy. Trzeba być mocno zapartym żeby samodzielnie nauczyć się poprawnego komponowania kadru, jego budowy z uwzględnieniem mocnych punktów, pierwszego i kolejnych planów, kontrapunktów. Taka wiedza samodzielnie nie przychodzi łatwo. Oczywiście są podręczniki, filmy na dedykowanych kanałach, ale trzeba jeszcze umieć z tych pomocy korzystać. Inaczej, trzeba umieć uczyć się samodzielnie. Dziś wiele osób wychodzi z ofertą warsztatów fotograficznych, gdzie w sposób zorganizowany przekazywana jest wiedza. To dobry sposób, chociaż o wiele droższy od podręczników. Okazuje się też że nie każdy zwyczajnie chce się uczyć i na pewnym etapie staje w miejscu. Tak, fotografia nie jest dla każdego. Zwyczajnie trzeba chcieć. Dotyczy to jednak każdej pasji, więc osoby, którym jednak wystarczają zdjęcia wykonywane w trybach automatycznych mogą jak najbardziej cieszyć się tym, że w sobotni ranek sfotografowali skrzące się krople rosy na pajęczynie, wróbla na słoneczniku, czy kwiatki w ogródku sąsiada. Pasjonatom pozostaje nauka. Tak więc uzbrojeni w swój pierwszy aparat, mądrzejsi o pewien zasób wiedzy o trójkącie ekspozycji (celowo pomijam tu rozwijanie pewnych terminów, na temat których w sieci napisano już terrabajty tekstów, ale jeżeli chcecie, mogę pewnym zagadnieniom poświęcić czas i przybliżyć je w kolejnych wpisach) udajecie się w plener. Na tą chwilę nie ma znaczenia w jaki. Co tak na prawdę możecie fotografować swoim zestawem, piszę tu w odniesieniu do zdjęcia z początku wpisu? Wiele. Wszystko to, na co pozwala zakres pracy obiektywu. Od krajobrazów przez architekturę na ludziach kończąc. Oczywiście to duże uproszczenie i tematów jest więcej. Czego natomiast nie warto fotografować: na pewno czegoś, co jako jeden obiekt będzie od Was dalej, niż 20,30 metrów i mam tu na myśli konkretnie ptaki, zwierzęta, lecące samoloty. Zazwyczaj obiektyw kończący zakres swojej pracy na wartości 55mm nie pokaże w odpowiedni sposób głównego tematu zdjęcia. Oczywiście ptak lecący gdzieś w oddali uchwycony w trakcie zachodu słońca dodaje smaczku ale zgrzewkę piwa temu, kto zrobił takie ujęcie świadomie, patrząc przez wizjer aparatu czekał aż ptak znajdzie się w odpowiednim miejscu w kadrze. Tak, właśnie tak to powinno się robić, lecz na początku takie ujęcia powstają przypadkiem. Temat zdjęcia ma być widoczny, odpowiednio wyeksponowany, tworzyć jakąś spójność z elementami kadru. Jednocześnie takie początki dają Wam odpowiedź na bardzo ważne pytanie, mianowicie czego nam brak do wykonania zdjęć jakie Was interesują. Wtedy świadomie dokonujecie kolejnych zakupów. tu znów kłania się wiedza, tym razem o sprzęcie. Dziś wydać pieniądze to żadna sztuka, ale wydać je mądrze zwłaszcza gdy nie ma ich zbyt wiele to już jest coś. Fotografia jako hobby nie jest tania, ale jeżeli nie dacie się zwariować marketingowi i wiecie jak korzystać z tego co posiadacie, możecie cieszyć się dobrymi zdjęciami. Bo nawet podstawowe aparaty są w stanie wygenerować dobry obrazek, o ile wiecie jak się do tego zabrać. W dużym skrócie, aparat + jego znajomość + wiedza o kadrze i świetle = dobre zdjęcia. Można nie wydając przy tym kroci na sprzęt zachwycać siebie i innych swoimi ujęciami. Hmm, mój kot właśnie się przebudził i patrzy na mnie dziwnie. Jest 2:07. Za dwie godziny szykuję się na wschód i zastanawiam się czy warto się położyć, czy lepiej poczekać. Tym czasem kończę, mam nadzieję, że pomogłem tym wpisem niektórym z Was i rozjaśniłem nieco nieznane ścieżki początkujących pasjonatów fotografii. O czym napiszę jutro? Może o tym jak przygotować się na konkretne sytuacje, co warto mieć ze sobą w torbie czy w plecaku i kiedy właśnie torba, a kiedy plecak będą bardziej na miejscu w Waszych foto wyprawach. Z pozdrowieniami w środku nocy, do następnego wpisu.
Czym jest fotografia? Z definicji jest to sposób otrzymywania obrazów trwałych przedmiotów i zjawisk za pomocą światła na materiale światłoczułym specjalnie w tym celu spreparowanym. Tyle w tym temacie powiedziała pani Danuta Bielska, niekwestionowana mistrzyni portretu w naszym kraju. Można też powiedzieć że jest po prostu światłem. Bo jest. Widzenie czegokolwiek opiera się właśnie na tym, że jest światło, które odbite od każdej powierzchni...trafia przez obiektyw za matrycę aparatu. Nie, nie chcę Was zanudzać teorią, którą owszem, dobrze jest znać, ale...no sami wiecie. Gdy kupiłem swoją pierwszą cyfrówkę nie myślałem o tym wcale. Chciałem zwyczajnie wciąż robić zdjęcia, lepsze niż te z analogowych czasów do których jednak odnoszę się z szacunkiem. Zwyczajnie na karcie pamięci mogłem zapisać więcej zdjęć, efekty widziałem od razu po zgraniu zdjęć na komputer. Tu będąc we właściwym miejscu wtrącę pewien często poruszany temat odnośnie aparatu do nauki fotografii. Jaki kupić? Każdy. Każdy, który pozwoli na ręczną kontrolę jego pracy. Dlaczego? Bo fotografia polega na świadomym wyborze i decyzji tego co i w jaki sposób chcemy pokazać odbiorcy. Czy to jest trudne? Nie ma rzeczy łatwych z mety. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Samo operowanie otworem przysłony w obiektywie czy czasem otwarcia migawki w celu uzyskania odpowiednich proporcji światła nie jest skomplikowane o ile będzie wiadomo po co to się robi. Moim pierwszym cyfrowym aparatem dającym mi taką możliwość był Kodak ZD812 IS, duży kompakt o sporych jak na tą klasę aparatu możliwościach. Pomimo że na analogowym zenicie miałem do dyspozycji tylko ustawienia manualne, aparatu cyfrowego musiałem uczyć się od nowa. Kodak dał mi odpowiedź na wiele pytań, poznałem jego możliwości i ograniczenia. Dzięki niemu wiedziałem w jakim kierunku mam się rozwijać, jakie wymagania stawiać przed każdym kolejnym aparatem. Oczywiście mógłbym pozostać przy kompakcie, jeżeli to co dawał okazałoby się dla mnie wystarczające. Doświadczenia wyniesione z tego okresu okazały się bardzo pomocne gdy kupiłem pierwszą cyfrową lustrzankę. Większa i nowocześniejsza matryca w canonie 400D przełożyła się na lepszy obrazek, ergonomia (to takie coś, dzięki czemu praca z aparatem staje się przyjemniejsza, duży skrót myślowy, ale tak to można ująć) pomogła w dostosowaniu się do sytuacji w sprawniejszy niż na kodaku sposób. Kadry stawały się bardziej przemyślane, aparat dawał więcej możliwości pod każdym względem, a wymienna optyka o wiele lepiej sprawowała się w konkretnych sytuacjach, niż dziesięciokrotny zoom, który na długim końcu pozostawiał wiele do życzenia. Niemniej jednak każdy z tych aparatów pozwalał mi na pełną kontrolę tego co i w jaki sposób chciałem ująć. Oczywiście to wciąż były moje początki, wciąż poszukiwałem tego co w kadrze najważniejsze, starając się przy tym chwytać jak najlepsze światło. Czy mógłbym zacząć bezpośrednio od lustrzanki? Oczywiście. Zwyczajnie nieco dłużej uczyłbym się samego korpusu, bo nawet jeżeli wiedza o świetle jest wysoka, to brak znajomości posiadanego aparatu może zemścić się okrutnie na jakości wykonanych zdjęć. Fotografować świadomie to decydować o tym samodzielnie. To omijanie pełnej automatyki, która w pewnych sytuacjach może i daje radę, ale w wielu zawodzi. Jeżeli ktokolwiek decyduje się na fotografowanie, decyduje się na pracę nad światłem. Nad jego ręcznym ujarzmieniem. To jedyna droga. Innej nie ma.
W kolejnym wpisie będzie o tym jak dobierać sprzęt do tematu naszych zdjęć, czym się kierować przy zakupach i za co warto lub nie warto zapłacić. Zapraszam do dyskusji w komentarzach. Nie mam już zdjęć ze swojego pierwszego aparatu, oprócz jednego, które przypadkowo zapodziało się gdzieś między starymi książkami. W sumie szkoda, bo nawet jeżeli były to zdjęcia podłej jakości, to jednak warto takie mieć z samego sentymentu. Smiena 8m, którą dostałem na komunię doczekała swojego debiutu niebawem po wakacjach na szkolnej wycieczce. Sama fotografia jako hobby czy zawód była w rodzinie od zawsze i chyba dlatego ten prezent przemówił do mnie wyjątkowo mocno, tak jak sam w sobie wyjątkowy z wyglądu nie był. Ot szare pudełko ze szkiełkiem na końcu. Czym się tu zachwycać, gdy koledzy urządzali dzikie harce sterowanymi samochodami na baterie? Jednak szare pudełko przemawiało do mnie o wiele silniej, niż 10 samochodów, 20 rowerów czy zegarków Rakieta. Po prostu chciałem robić zdjęcia i już. Jak trudna była to sztuka przekonałem się niebawem i przekonywałem z kliszy na kliszę, gdy z zakładu fotograficznego odbierałem niekoniecznie to co spodziewałem się zobaczyć. Nie było wtedy internetu, na kółko fotograficzne byłem za mały i za młody, a jedyna książka którą znalazłem z szkolnej bibliotece nie była podręcznikiem o łatwej treści. Trochę wspomagając się książką, trochę poradami pana fotografa z zakładu kupowałem za kieszonkowe klisze i płaciłem za odbitki. Najlepszą zachętą do działania jest sukces i gdy po wielu nieudanych próbach zobaczyłem że wreszcie to co robię zaczyna wyglądać jak zdjęcia, zainteresowanie tematem przybrało na sile. Stałem się częstszym gościem na rozmowach w zakładzie fotograficznym, z większą uwagą ponownie przeczytałem wspomnianą książkę. Była wiedza, były efekty, pojawiła się też pierwsza lustrzanka, kupiłem na bazarze od rosjan aparat Zenit ET. To było jak skok w nadprzestrzeń, aparat pracował w trybie TTL, czyli widziałem przez obiektyw to co będę fotografował, miał selenowy światłomierz i nawet fajny obiektyw. Wprawdzie zestawowi daleko było do precyzyjnej pracy, ale i tak odczuwałem dużą różnicę w komforcie pracy. No i wpuścili mnie na kółko fotograficzne, tak więc nauczyłem się wywoływać klisze, robić odbitki, uzyskiwać efekty barwne i robić pierwsze fotomontaże. I chociaż z tamtego okresu niewiele do dziś pozostało, wspominam go szczególnie mile. Na jakiś czas zostawiłem wtedy aparat, by po przerwie wrócić znów do swojego hobby, o którym wtedy jeszcze nie wiedziałem tego że przerodzi się w pasję i stanie bardzo ważną częścią mojego życia. Z kolejnego wpisu dowiecie się jak to wyglądało u mnie z przejściem na cyfrówkę, napiszę też nieco informacji, które mogą okazać się przydatne początkującym amatorom fotografii. Do niebawem :)
|
O czym tu będzie?Tu znajdziecie moje relacje z foto wypraw, porady techniczne dotyczące poszczególnych sytuacji, info o obróbce zdjęć i nieco fotograficznego DIY. Archiwa
Sierpień 2017
Kategorie |