Nie mam już zdjęć ze swojego pierwszego aparatu, oprócz jednego, które przypadkowo zapodziało się gdzieś między starymi książkami. W sumie szkoda, bo nawet jeżeli były to zdjęcia podłej jakości, to jednak warto takie mieć z samego sentymentu. Smiena 8m, którą dostałem na komunię doczekała swojego debiutu niebawem po wakacjach na szkolnej wycieczce. Sama fotografia jako hobby czy zawód była w rodzinie od zawsze i chyba dlatego ten prezent przemówił do mnie wyjątkowo mocno, tak jak sam w sobie wyjątkowy z wyglądu nie był. Ot szare pudełko ze szkiełkiem na końcu. Czym się tu zachwycać, gdy koledzy urządzali dzikie harce sterowanymi samochodami na baterie? Jednak szare pudełko przemawiało do mnie o wiele silniej, niż 10 samochodów, 20 rowerów czy zegarków Rakieta. Po prostu chciałem robić zdjęcia i już. Jak trudna była to sztuka przekonałem się niebawem i przekonywałem z kliszy na kliszę, gdy z zakładu fotograficznego odbierałem niekoniecznie to co spodziewałem się zobaczyć. Nie było wtedy internetu, na kółko fotograficzne byłem za mały i za młody, a jedyna książka którą znalazłem z szkolnej bibliotece nie była podręcznikiem o łatwej treści. Trochę wspomagając się książką, trochę poradami pana fotografa z zakładu kupowałem za kieszonkowe klisze i płaciłem za odbitki. Najlepszą zachętą do działania jest sukces i gdy po wielu nieudanych próbach zobaczyłem że wreszcie to co robię zaczyna wyglądać jak zdjęcia, zainteresowanie tematem przybrało na sile. Stałem się częstszym gościem na rozmowach w zakładzie fotograficznym, z większą uwagą ponownie przeczytałem wspomnianą książkę. Była wiedza, były efekty, pojawiła się też pierwsza lustrzanka, kupiłem na bazarze od rosjan aparat Zenit ET. To było jak skok w nadprzestrzeń, aparat pracował w trybie TTL, czyli widziałem przez obiektyw to co będę fotografował, miał selenowy światłomierz i nawet fajny obiektyw. Wprawdzie zestawowi daleko było do precyzyjnej pracy, ale i tak odczuwałem dużą różnicę w komforcie pracy. No i wpuścili mnie na kółko fotograficzne, tak więc nauczyłem się wywoływać klisze, robić odbitki, uzyskiwać efekty barwne i robić pierwsze fotomontaże. I chociaż z tamtego okresu niewiele do dziś pozostało, wspominam go szczególnie mile. Na jakiś czas zostawiłem wtedy aparat, by po przerwie wrócić znów do swojego hobby, o którym wtedy jeszcze nie wiedziałem tego że przerodzi się w pasję i stanie bardzo ważną częścią mojego życia. Z kolejnego wpisu dowiecie się jak to wyglądało u mnie z przejściem na cyfrówkę, napiszę też nieco informacji, które mogą okazać się przydatne początkującym amatorom fotografii. Do niebawem :)
0 Komentarze
Odpowiedz |
O czym tu będzie?Tu znajdziecie moje relacje z foto wypraw, porady techniczne dotyczące poszczególnych sytuacji, info o obróbce zdjęć i nieco fotograficznego DIY. Archiwa
Sierpień 2017
Kategorie |