No, aparat. Taki, jakich wiele. Lepszych, gorszych, droższych, czy tańszych. I jak każdy posiada światłomierz. To dzięki niemu wiemy jakie światło będziemy fotografować. Tak, należy sobie uzmysłowić to że mimo tego co widzimy, cokolwiek by to nie było, fotografujemy światło. Światło odbite od jakiejkolwiek powierzchni skierowane w stronę obiektywu jest przeliczane przez światłomierz na wartość ekspozycji, dzięki czemu wiemy jak ją ustawić. Fajnie, prawda? Aparat pokazuje nam w wizjerze co należy zmienić, aby uzyskać boską wartość EV0 i być wielbionym przez tłumy lajkujących, spoczywając w glorii chwały na piedestale fotografii... Nic z tych rzeczy. Światłomierz to oszust. Kanciarz jakich mało. Nie wierzycie? Zróbcie zdjęcie i porównajcie go z tym co widzicie. No przecież nie widać czarnych czy białych plam gdy patrzycie na coś...cokolwiek o zróżnicowanym świetle i cieniu. Więc jak to jest?...Pomaga, czy nie? Sugerować się nim, czy olać i...no właśnie co? O co tu chodzi? Konkretnie to o światło. Po pierwsze, światło odbite nie będzie tak samo silne jak światło padające. Po drugie, im dalej od obiektu, tym światło bardziej zniekształcone, słabsze itp. Po trzecie wreszcie mierzone jest z konkretnego miejsca, ale po kolei. Światło, które fotografujemy, a które jest światłem odbitym jest osłabione względem jego źródła, czy nawet samego światła padającego. Jak pamiętacie ze szkoły podstawowej, kolor biały jest zbiorem wszystkich innych kolorów (na marginesie: w fotografii biel i czerń nie są kolorami) i jednocześnie z tego powodu jest wzorem dla pozostałych kolorów na zdjęciu. Jest też jednym z nielicznych widocznych przez światłomierz. No ale jak, przecież przed chwilą napisałem że biel to nie kolor. No tak, bo po osłabieniu bieli o pewną wartość o której zaraz napiszę powstaje szarość. Ale czemu szarość, skoro przecież jest tyle innych widocznych kolorów i to co aktualnie fotografujemy wcale nie będzie szare? Bo matryca (każda) widzi jedynie odcienie szarości. I dlatego właśnie w fotografii nie ma koloru białego i czarnego, bo biel jest przepaleniem, a czerń skrajnym niedoświetleniem, obie wartości nie zapisują na zdjęciu żadnych informacji, biel jest widoczna w postaci białej plamy, a czerń wypełniona przepiękną mozaiką szumu chrominacji, o którym też będziecie czytać na blogu, tym razem w dziale poświęconym obróbce zdjęć. Tak więc światłomierz w aparacie widzi szarość. Jaką? To tzw 18%szarości, czyli 18%poniżej bieli. Inaczej jasny szary. Oczywiście światłomierz widzi również głębszą (ciemniejszą) szarość aż do czerni włącznie, nie widzi jednak kolorów. Każda z barw ma swoje odwzorowanie na skali szarości i to na podstawie tego światłomierz dokonuje swojego pomiaru informując nas o tym w wizjerze. No tak, światłomierz widzi szarość przełożoną z kolorów, nie widzi bieli, bo to nie kolor i informuje nas o tym co chcemy zarejestrować w kolorze...wizja piedestału i fotograficznej glorii nagle uległa zachwianiu...bez obaw, zwyczajnie wystarczy zapoznać się z ogólnymi odcieniami szarości i jak one się mają do kolorów, które widzimy na żywo, wtedy o wiele łatwiej jest świadomie mierzyć światło z poszczególnych obiektów. No ok, teraz jak się ustrojstwem posłużyć? Współczesne aparaty pracują w trybie TTL, inaczej pisząc obraz z obiektywu przekazywany jest do wizjera poprzez system luster lub elektroniczny układ, tak więc to co widzimy my, widzi również obiektyw, a przez niego też moduł AF oraz bohater dzisiejszego wpisu, czyli światłomierz. Pomiar światła zawsze dokonywany jest z miejsca na którym jest ustawiana ostrość i trzeba mieć tego świadomość że skoro fotografujemy piękne niebo w słoneczny dzień, a dół naszego kadru wypełniony jest lasem i jeszcze jest on na wprost was, to mierząc światło z nieba, aparat pokaże wam parametry ekspozycji dla jasności nieba czyniąc las całkowicie zaciemnionym (notabene, nie widać tego przed wykonaniem zdjęcia, a właśnie po). To właśnie sprawa nie do końca właściwego pomiaru światła. Jak temu zaradzić? Najprościej jest pobrać pomiar z np najciemniejszego miejsca, ustawić EV0 i zobaczyć co aparat powie, gdy skierujemy obiektyw w jasne partie kadru. Wtedy wystarczy uśrednić wynik i wykonać zdjęcie. Różnice między jasną a ciemną strefą zostaną zniwelowane, może nie w całości, lecz jednak zdjęcie będzie już wyglądało lepiej. Zauważcie, że piszę o sytuacji, gdzie spotykamy się z dużym kontrastem, najczęściej występującym w dużej aktywności słońca. Można też korzystać z trybów pomiaru światła, jakie daje do dyspozycji aparat. Co tu mamy? 1 Pomiar matrycowy (wielosegmentowy) To pomiar uśredniony z powierzchni całego kadru. Doskonale zda egzamin w stonowanych widokach, gdzie światło i cień nie wchodzą w duże kontrasty. Dobry również na rodzinne wycieczki, poradzi sobie w większości sytuacji. 2 Pomiar centralnie ważony Obejmuje około 60%kadru licząc od centrum, pozostałe 40% traci dla światłomierza na znaczeniu. Przydatny w sytuacjach, gdy chcemy podkreślić właśnie taką część kadru, dobrym przykładem będzie tu portret plenerowy całek sylwetki, planu amerykańskiego lub popiersia, czy w ogóle podkreślenia tematu zdjęcia znajdującego się w centrum kadru 3 Pomiar punktowy Najtrudniejszy do opanowania tryb pomiaru, używany z powodzeniem przez zaawansowanych stażem fotografów. Kryje około 3% powierzchni kadru, pomaga na wydobycie detali z kadru poprzez właściwe ich naświetlenie oraz zignorowanie pozostałej jego powierzchni. Jednocześnie jest to też wada tego pomiaru, gdyż pozostała część kadru jest poza jakąkolwiek kontrolą, więc niewłaściwe jego użycie jedynie pogrąży zdjęcie. Decydując się na wybór trybu pomiaru światła musicie wiedzieć co chcecie pokazać na zdjęciu, co jest jego tematem. To ważne, gdyż dobra decyzja to mniej pracy przy obróbce zdjęcia. Bierzcie pod uwagę warunki świetlne, kierunek padania światła, porę dnia czy samo umiejscowienie obiektu. Czasem lepiej dłużej pomyśleć i osiągnąć zamierzony cel, niż pstrykać na oślep i wciąż poprawiać. Migawka w aparacie ma określoną żywotność... W kolejnym wpisie omówię dokładnie zagadnienie skali szarości wraz z jej osiemnastoma procentami, jak się ona ma do pomiaru światła, oraz kiedy można z powodzeniem nagiąć lub złamać pewne zasady dotyczące omawianego zagadnienia. Tradycyjnie pytajcie w komentarzach o to co niejasne. Pozdrawiam ;)
4 Komentarze
Eda
7/11/2017 11:20:49 pm
jesssooo ja się tego nigdy nie nauczę :(
Odpowiedz
Renata Kazik
7/11/2017 11:40:57 pm
Pytanie jest- czy pomiar centralnie ważony może być dobry do mojej ulubionej zbliżeniówki? Na razie ogarniam ten aparat... całościowo, ale przyjdzie czas, że wezmę się za pomiary :)
Odpowiedz
Grzegorz Leśniewski
7/12/2017 03:28:03 am
Jasne że będzie dobry, nawet idealny, gdy chcesz podkreślić jedynie interesującą Cię część kadru :)
Odpowiedz
Grzegorz Leśniewski
7/12/2017 03:29:10 am
Nauczysz, musisz tylko załapać kolejność pewnych czynności. Wytłumaczę Ci na jabłkach :P
Odpowiedz
Odpowiedz |
O czym tu będzie?Tu znajdziecie moje relacje z foto wypraw, porady techniczne dotyczące poszczególnych sytuacji, info o obróbce zdjęć i nieco fotograficznego DIY. Archiwa
Sierpień 2017
Kategorie |